Strony

niedziela, 19 lipca 2015

Rozdział dziewiąty - "Słowa milczą jak najgłośniej"

W poprzednim rozdziale:
Siedział w barze. Pierwszy raz mu tak zależało. Nie wie co takiego w niej było, ale była inna i to wystarczyło. Miała rację trzymał ją na uwięzi. Sam jej nie mógł mieć, ale nie chciał by ktoś inny... Nie mógł nawet o tym myśleć, że ją straci. Gdyby nie był takim popieprzonym gościem, który jest bez serca może wtedy... to było marzenie. Wiedział jednak, że chce ją czcić, a nie poniewierać jak Courtney. Laury nie może tak potraktować. Ona...po prostu nie pasuje do jego życia. Zobaczył brunetkę siedzącą bo drugiej stronie baru. Do złudzenia przypominała Laurę, nie miała tylko tych brzydkich, ale jednak zajebistych ubranek. Wyglądała jak normalna laska. Podniósł się i podszedł do niej. Spojrzał na prawie skończony drink i postawił jej kolejnego.
- Mam wolny wieczór. - nachylił się do jej ucha. - Może chcesz mi potowarzyszyć?
Dziewczyna spojrzała na niego zaskoczona, jednak po chwili seksownie się uśmiechnęła. Przyjął to za zgodę.




Podjechał pod jej dom. Nie widział jej od rozwodu. Wtedy zabrała Jack'a i się wyprowadziła. Cholernie ją kochał. Był z nią szczęśliwy. Pamięta ten wieczór gdy jego świat legł w gruzach. Zrozumiałby gdyby znalazła sobie jakiegoś kochanka, ale żeby jego brat poderwał mu żonę, tego nie mógł zrozumieć. Najbardziej nie mógł znieść tego, że przez Ross'a stracił nie tyle żonę, co i syna. Zapukał do drzwi. Po chwili zobaczył ją. Nic się nie zmieniła. Długie, blond włosy, śliczne oczy i pełne usta. Była taka jaką kochał.
- Cześć Abby.
- Cześć Riker. Wejdź. - wszedł za nią do mieszkania. Poprowadziła go do salonu.
- Jack jeszcze śpi, ale możesz zaczekać jak się obudzi.
- Dzięki, że pozwoliłaś mi się z nim zobaczyć.
- Nie ma za co. Masz rację, on potrzebuje ojca.
- Co u ciebie? - zapytał Riker.
- Kawy, herbaty?
- Kawa.
- Z mlekiem?
- I dwiema kostkami cukru. - dodał, a Abby zniknęła w kuchni, wróciła po jakiejś chwili z dwiema filiżankami.
- U mnie wszystko dobrze. Pracuje w przychodni na recepcji, starcza mi pieniędzy. Jack poszedł do przedszkola. Świetnie sobie radzi.
- Cieszę się.
- Trochę pomagają mi rodzice i przyjaciele, ale podoba mi się moje życie. A co u ciebie?
- Nadal pracuje w kancelarii ojca i jestem sam.
- Co z Rydel?
- Coraz gorzej. Czuję, że któregoś dnia ją stracimy.
- Nie próbowałeś jej pomóc?
- Nie. Dobrze wiesz jakie stosunki panują u nas w rodzinie. Ross się nią opiekuje. Tylko jego dopuszcza do siebie.
- A co u niego?
- Nadal jest męską dziwką.
- Czyli tak jak było. - odparła Abby.
- Dokładnie.
- Posłuchaj Riker, od rozwodu unikałam z tobą kontaktu. Chciałam cię przeprosić. Przeze mnie wiele wycierpiałeś.
- Nie kończ, i tak wiem, że nie żałujesz romansu z Ross'em.
- Nie, nie żałuje. Może czasami.
- Tobie już wybaczyłem, jemu...nigdy.
- Riker proszę cię. Nie rób głupot. Z nim się nie zadziera, wiesz o tym.
- Cholerny skurwiel.
- Byłam głupia, bo dałam się podejść. Wiem, że byłam tylko narzędziem by zniszczyć waszą rodzinę. Wiem, że tylko dlatego ze mną sypiał.
- Domyśliłem się. Nie rozumiem tylko czemu krzywdzi nas, a nie rodziców. To oni są winni.
- On was wszystkich szczerze nienawidzi Riker. Mówiąc szczerze, boję się, o to do czego on może być zdolny.
- Nie wiesz Abby jak ja się tego boję. - z pokoju dobiegł płacz dziecka.
- Jack wstał.
- Nareszcie. - odpowiedział i oboje poszli do jego pokoju.

  Ból pulsował niemiłosiernie. Dosłownie jakby ktoś rozsadzał jej głowę od środka. Była całkowicie sama. Rozejrzała się. Leżała na podłodze, czyli tym razem nie dotarła nawet do łóżka. Zegarek wskazywał trzynastą.
- Cholera spóźniłam się do pracy. - warknęła i wstała z podłogi. Miała ochotę tam wrócić, bo ból się nasilił. Napiła się by, ale musi iść na obiad do matki. Cholerna szopka. Dobrze wie jak rodzina ją postrzega. Dla nich jest zerem, śmieciem. Mają ją za dziwkę, własny ojciec nie może na nią spojrzeć. Bóg zabrał jej wszystko. Nie ma nikogo. Chciałaby by rodzina była z niej dumna, ale dawno temu zabrali jej życie, a dali życie taniej dziwki jaką jest. Chciałaby mieć męża i trójkę dzieci. Być przykładną córką, siostrą, żoną, matką. Wie jednak, że tego nigdy nie osiągnie. Głupie marzenia. Rujnują nam życie. Może gdyby ujawniła tajemnice, którą kryje od czasów liceum, może wtedy by zmienili o niej zdanie. Odpięli jej plakietkę: "Dziwka". Wie jednak, że to niemożliwe. Ba, powiedzieliby, że jest sama sobie winna.
- Przecież sama nie jesteś święta. - tak by powiedział jej ojciec, gdyby poznał prawdę. Nie powiedziała nikomu, nawet  Ross'owi. Jeśli ktoś pozna jej tajemnicę, to będzie znaczyć, że już jej nie ma na tym świecie. Śmierć. Ostatnio to jej ulubione słowo. Śmierć, seks, alkohol to jej się podoba. Wiele razy myślała czym jest śmierć. Czy ludzie boją się, gdy ona przychodzi? A może czują ulgę, bo koniec z problemami? Czy wiedzą, że to ich ostatni oddech, ostatnie uderzenie serca? Co jest po śmierci? Jest jakiś inny świat? Czy może pustka? Nie ma nic. Zastanawiała się, czemu to Bóg ma prawo decydować ile trwa jej życie. Czemu każe jej tu być, chociaż jej życie to bagno? Chce odejść. Sporo myślała na temat tego w jaki sposób to zrobić. Czy jak Bruno Mars w "Grenade" wejść na tory, a może stanąć przy ruchliwej szosie i wejść na nią w odpowiednim momencie? Lub może lepiej będzie jak weźmie żyletkę i podetnie sobie żyły? Nie. To odpada. Nie cierpi krwi i bólu. Wolałaby już się powiesić, albo skoczyć z dachu budynku. Ona już wie jaka śmierć jest jej pisana. Przedawkowanie. Fajnie to brzmi.  "Przykro mi to Państwu powiedzieć, ale wasza córka przedawkowała." Idealna śmierć dla takiej dziwki jak ona. Nikt by po niej nie płakał. No może Ross. Chociaż i w to wątpi. Wie, że w jego życiu nie ma łez. Na co czeka? Czemu jeszcze nie wzięła tych cholernych tabletek? Nie wie. Chyba wciąż ma nadzieję. Głupią wiarę w lepsze jutro. A może boi się śmierci? Wszystko jedno. Wie jednak, że ta chwila nie ubłagalnie się zbliża i kiedyś ją dopadnie. Któregoś dnia znajdą ją martwą w tym mieszkaniu. A może nie znajdą? Może nawet nie zauważą, że jej  nie ma? Może im ulży, gdy zobaczą jej martwe ciało? Nie liczy na łzy i smutek. Przynajmniej ten prawdziwy. Po prostu wie, że po jej śmierci nie będzie już nic. I to nic ją kusi. Podchodzi do lustra i patrzy na swoje odbicie. Potargane blond włosy, rozmyty makijaż, rozdarta sukienka. Coś jej to przypomina. Najmroczniejszą część jej życia. Już kiedyś widziała podobny obraz. Siada przed lustrem i wciąż się sobie przygląda.
- Jesteś dziwką, Rydel. - mówi do siebie. - Kłamliwą suką.
Musi tylko jeszcze trochę wytrzymać, poudawać. To nie jest jeszcze ta chwila. Ona się zbliża, ale jeszcze trochę musi się poniżyć. Ona będzie wiedzieć, który dzień będzie jej ostatnim.
- Jesteś żałosna Rydel, żałosna. - wzięła szczotkę i zaczęła czesać włosy.
- Pora na przedstawienie. - powiedziała.

  Spoglądał na Courtney, chyba nadal była obrażona za to, że nie dał jej nic zamówić. Mało go to obchodziło. Zastanawiał się nad czymś innym. Laura. Od tamtej kłótni nie za wiele rozmawiali. Widział jak gapiła się na tego nowego Brandona. Powinien dać jej odejść. Nie była jego, lecz szlag go trafiał gdy widział tego Mac'a w jej pobliżu. Zauważył też pewną zmianę w jej zachowaniu. Unikała go. Nigdy nie miał przyjaciółki, więc nie wiedział jak teraz to naprawić. Mimo wszystko nie chciał jej stracić. Przyjaźń dawała mu możliwość kontrolowania jej. To było mu bardzo potrzebne. Chociaż jego ciało nie mogło wytrzymać tych tortur. Może ubierała się jak babcia, ale on wiedział, że gdzieś kryje się w niej piękno.
- Ross?
- Tak? - spojrzał na dziewczynę.
- Pytałam co z tym przyjęciem?
- Dam ci pieniądze i kup sobie coś ładnego.
- Ok.
- Susan ci pomoże, zadzwonię do niej.
- Dobrze. Idziesz na obiad do rodziców?
- Tak. Sam.
- Wiem, mówiłeś dość jasno, że...nie mogę tam chodzić.
- Dokładnie.
- Czemu pytałeś o Laurę?
- Pytałem?
- Tak, w pracy. Zapytałeś mnie czy Laura nic mi nie mówiła. O co chodziło?
- Ostatnio bardzo się z nią zaprzyjaźniłaś. - od kilku tygodni widział jak Laura i jego dziewczyna ciągle ze sobą gadają. Było to głupie, ale był zazdrosny, o to, że Court ma lepszy kontakt z Laurą niż on.
- To źle?
- Wolałbym, żebyś się skupiła na pracy.
- Chciałeś bym była dla niej miła. Lubię ją.
- Tak?
- Tak. Trochę dziwnie się ubiera, ale jest całkiem miła. Myślałam, by jakoś pomóc się jej zmienić.
- Coś mówiła?
- Nie wprost. Powiedziała mi, że wygląd czasami się liczy bardziej niż wnętrze i dlatego jej życie tak wygląda.
- Nie mówiła nic o mnie?
- Nie. Kim ona dla ciebie jest? - Ross przyjrzał się uważnie Courtney. Czasami nie rozumiał czemu tkwiła w takim związku. Wiedziała, że on nigdy jej nie pokocha, jednak zgodziła się na wszystko co jej dawał. Wiedział, że to nie był jej pierwszy taki związek, ale był przekonany, że gdyby chciała to znalazłaby prawdziwą miłość.
- Przyjaciółką. - odparł.
- Taką jak ja? - zgromił ją wzrokiem. Pochylił się i oparł dłonie na stole.
- Nie Courtney. Nie taką jak ty. Nie chcę słyszeć więcej podobnych słów, zrozumiano?
- Nie jestem ślepa Ross. Wiem, że ona jest kimś szczególnym, i wiem, że nie jestem jedyna.
- Dobrze wiesz, że drogę masz otwartą.
- Wiesz Ross, wiem co mi powiedziałeś. Rozumiem. Ranisz mnie, często przez ciebie płaczę...
- Po co mi to mówisz? Myślisz, że twoje łzy mnie ruszą? Chyba już się przekonałaś, że na mnie to nie działa. Gówno mnie obchodzi czy płaczesz czy nie. Wymagam od ciebie jednego, a ty masz się stosować. Nie interesuje mnie co czujesz.
- Kocham się w Tobie, i mimo twych wad nie odejdę.
- Dobrze. Jeśli już skończyłaś bredzić to zawiozę cię do domu.
- Jasne. - westchnęła i podniosła się od stolika.

  Nie minęło jeszcze pół godziny, a on już chciał stamtąd wyjść. Stał przy oknie wychodzącym na ogród. Rocky i Ell rozmawiali o czymś żywo przy basenie. Upił łyk bursztynowego płynu. Był czarną owcą tych obiadów. Nigdy nie należał do tej rodziny i tak już zostanie. Pamięta jak chciał kiedyś by go pokochali, jak wyobrażał sobie jego i rodziców bawiących się w ogrodzie. Chciałby ojciec potargał mu czuprynę, a matka czule się uśmiechnęła. On jednak nie znał miłości. Dlatego wyrósł na potwora. Kolejny łyk. Życie w brutalny sposób nauczyło go, że miłość i marzenia nie istnieją, a płaczą tylko słabeusze. Jego życie wypełniała zemsta. Zawładnęła jego życiem. Chciał ich zniszczyć, zabrać wszystko. Jednak ostatnio zaczął się zastanawiać czy dobrze robi, wszystko przez Laurę. Nic nie musiała mówić, ale on widział w jej oczach pogardę dla jego chęci zemsty. Parę razy zastanawiał się, jakby to było gdyby spróbował być normalny. Gdyby spróbował normalnego związku. Byłby w stanie pokochać? Niestety znał odpowiedź. Nie. On nie ma serca, nie może, więc kochać. Prędzej czy później zrobiłby jej krzywdę, a ona chciałaby odejść. W takim potworze jak on, nie wolno się zakochać. To jak zaprzedanie duszy diabłu. Wszyscy mogli o nim tak powiedzieć. Wyrachowany, egoistyczny, okrutny, nie znający pojęcia strach czy litość, bezduszny, nie mający serca, diabeł w ludzkiej skórze. Wszystkie te cechy były prawdziwe. Był złym człowiekiem. Czemu, więc Laura chciała być jego przyjaciółką? Czemu patrzyła na niego jak na porządnego faceta? Nie znała prawdy. Gdyby wiedziała, do czego jest zdolny. Co może jej zrobić, jak bardzo może ją skrzywdzić. Uciekłaby gdzie pieprz rośnie. Gdyby tylko wiedziała jak bardzo ciemną ma duszę...jak bardzo jest zdeprawowany. Nie miałaby wątpliwości by trzymać się od niego z daleka. W kuchni słyszał matkę i Rydel. Rozmawiały o jakiś kuchennych badziewiach. Martwił się o siostrę. Dzisiaj nie przyszła do pracy. Widział jak bardzo jest skacowana. Ją też powinien zniszczyć. Była córką tego skurwiela, który zniszczył mu życie. Jednak od początku chciał bardziej Rydel chronić, niż zabić. Była do niego podobna. Nie myślała tak jak oni. Miała problemy, ale on chciał jej pomóc. Kiedyś obiecał jej, że nie zostawi jej samej, że się nią zaopiekuje i stara się to robić. Wie jednak, że nie uchroni jej przed tym, co siedzi w jej głowie. Może starać się załagodzić skutki, ale nie wyciągnie jej z dna. Pod żadnym pozorem nie będzie ingerować w jej życie. Za wiele osób to robiło. Nagle zdał sobie sprawę, że ojciec i Riker gdzieś zniknęli. Nie był to dobry znak. Ta dwójka nie może zostać sama. Postawił szklankę na stole i poszedł w kierunku gabinetu ojca. Zajrzał do kuchni. Matka i Rydel kończyły szykować obiad. Nawet nie zwróciły na niego uwagi. Poszedł dalej. Słyszał jak Ryland gada w swoim pokoju z Savannah. Uśmiechnął się kpiąco. Zatrzymał się przed drzwiami ojca.
- Co chcesz tato zrobić? - powiedział Riker.
- Muszę ją zwolnić synu.
- Zwariowałeś?! Ross nas zabije.
- To ja jestem szefem w tej kancelarii, nie Ross. - powiedział wzburzony Mark.
- Może i jesteś, ale on ma kontakty i pieniądze, które nas zniszczą.
- Klienci się skarżą. Ciągle przychodzi pijana, albo wczorajsza.
- Zwolnisz ją i co?
- Najchętniej odciąłbym ją od wszystkiego. Jednak to moja córka...wyślę ją na odwyk.
- To może nadszarpnąć naszą reputację.
- Wiem. Córka jednego z najlepszych adwokatów-alkoholiczką. Wiem. Nie mam innego wyjścia. Jak dłużej będziemy bierni, to pójdziemy na dno z nią. Zbędny balast trzeba zrzucić.
- A co z Ross'em? Nie ujdzie nam to płazem.
- Nie wiem. Nie uda nam się go przekonać. Jemu to na rękę.
- Owszem, ale jeśli tkniemy Rydel, to zadrzemy z nim.
- Musi wiedzieć kto tu rządzi. Nie dość, że robi burdel z mojej kancelarii, to jeszcze zaczyna rządzić w mojej kancelarii. Myślałem, że załatwiłem tą sprawę 27 lat temu. - Mark usiadł za biurkiem i poluzował krawat.
- Najwyraźniej niezbyt dobrze. - Ross wszedł do gabinetu. Ręce miał w kieszeniach. Stanął przed biurkiem. Widział przerażenie na twarzy Riker'a i ojca.
- Rozmawiamy Ross, idź do salonu.
- Ooo, to jakieś tajne obrady? Chyba rozmawiacie o mnie, więc wydaje mi się, że powinienem zostać.
- Nie wszystko kręci się wokół ciebie skurwielu. - syknął Riker.
- Riker! - krzyknął ojciec.
- Nie szczędźmy sobie tych uprzejmości. We trzej wiemy, że to tylko fasada.
- Idź i załatw sobie kolejną dziwkę.
- Twoja żona mi wystarczyła. - Riker podniósł się, lecz Mark go powstrzymał.
- Siadaj Riker. W tym domu nic nie załatwiamy siłą. Czego chcesz Ross?
- Czego chcę? Wszyscy wiemy czego chcę Mark. To nie tajemnica. Pytanie czego ty chcesz Mark? - zapadła cisza. Mark spoglądał na Ross'a i Riker'a.
- Chcę byś znikł z mojego życia.
- Wszyscy tego chcemy. - wtrącił Riker. Ross zaśmiał się szyderczo.
- Wiem i dlatego tu jestem. Chcecie zwolnić Rydel, prawda? - podszedł bliżej.
- Przynosi hańbę naszej rodzinie. Musi ponieść konsekwencje za swoje czyny. - Mark odwrócił wzrok, nie chciał patrzeć na Ross'a.
- A ty za swoje poniosłeś? - powiedział spokojnie blondyn. Riker chrząknął coś pod nosem, a ojciec przełknął głośno ślinę.
- Klienci się skarżą. Puszcza się i pije. Wiecznie jest na kacu. Nie mogę narażać reputacji firmy. - Ross znowu się zaśmiał.
- Dwadzieścia siedem lat temu nie dbałeś o reputację. Co się zmieniło Mark?
- Ja tu rządzę nie ty.
- Tak ci się wydaje Mark. Nie zwolnisz Rydel.
- Nie ty o tym decydujesz.
- Jeśli to zrobisz, pożałujesz.
- Grozisz ojcu? - wtrącił Riker.
- Ostrzegam.
- Jesteś skurwielem. - powiedział Riker.
- Dzięki. Postawię sprawę jasno Mark. Jeśli wyrzucisz Rydel, zniszczę ciebie i każde z twoich dzieci. Skończycie pod mostem. Bo was wykończę.
- Nie zrobisz tego. - powiedział ojciec.
- A czemu nie? Dobrze wiesz, że mogę to zrobić. Wystarczy kilka telefonów i ta kancelaria jest moja.
- To czemu do tej pory tego nie zrobiłeś? Przecież tego chcesz.
- Lubię rozkoszować się zemstą i patrzeć jak moja ofiara mi się poddaje.
- Jesteś potworem Ross.
- Ona zostaje. - powiedział i wyszedł.

  - Chcesz truskawkowe czy czekoladowe? - pyta Sophie. Stoi w kuchni i szykuje ich cotygodniową  ucztę.
- Nie kupiłaś waniliowych? - Laura wchodzi do kuchni.
- Boże, co ty z tą wanilią? - Sophie przewróciła oczami.
- Nie...nic. Co oglądamy?
- Masz do wyboru "Powiedz tak", lub "I, że cię nie opuszczę".
- Wybieram numer dwa.
- Ok. To, które chcesz lody?
- Nie cierpię czekoladowych, chcę truskawkowe. Robimy popcorn?
- Jak chcesz. - Laura wzięła swój pucharek i poszła do salonu. W sumie nie miała ochoty na żaden film. Od miesiąca chodziła smutna. Jej uczucia do pewnego blondyna strasznie się rozwinęły. Niestety jej miłość nie była i nie będzie odwzajemniona. Zabijało ją to. Polubiła Courtney, co sprawiało, że miała ogromne wyrzuty sumienia. Nie mogła przebywać z Ross'em w jednym pomieszczeniu. Unikała go. Już była w tym prawie mistrzynią. Nie miała pojęcia co powinna zrobić. Tak bardzo chciała znowu przy nim być, ale ogromnie uraziło ją to, że znowu miał jakąś dziewczynę. Czuła się przez to skrępowana. Coraz poważniej myślała nad zmianą. Zmianą pracy. Codziennie chciała wziąć gazetę i poszukać czegoś nowego, ale nie mogła się przemóc. Coś ją trzymało. Nie wyobrażała sobie, że mogłaby już więcej nie zobaczyć Ross'a. Przez ostatnie miesiące z dupka, którego nienawidziła, stał się czymś więcej. Ciągle o nim myślała, śniła, marzyła. Nie potrafiła się od tego uwolnić.
- Laura, co jest? - Sophie usiadła obok niej.
- Co? Nie, nic. Włącz film.
- Jak długo chcesz mnie okłamywać?
- Nie wiem, o czym mówisz. Nie okłamuję cię Sophie. - Laura wzięła do ust dużą porcję lodów.
- Przecież widzę. Od miesiąca jesteś jak duch. Wszystkich unikasz, ciągle chodzisz przygnębiona. Tym razem mnie nie spławisz, młoda damo.
- Nic mi nie jest.
- Znowu gnębią cię rodzice? - Laura pomyślała, o wczorajszej wizycie. Matka zaproponowała jej, by wróciła do Harry'ego, bo ten chce się jej oświadczyć. Co za palant. Myślała, że zabije matkę na miejscu. Po tym, co zrobił jej Harry, ona mówi jej, że przecież nic się nie stało. Czemu Vanessy się tak nie czepiają?
- Nie, rodzice zachowują się jak zawsze. - odparła.
- To, co się dzieję? Masz problemy w pracy?
- Nie.
- Chodzi, o tego blondyna.
- Jakiego blondyna? - Laura cała się spięła.
- Tego przystojnego dupka. Jak mu było...Ross'a.
- Czemu miałoby o niego chodzić? - Laura wepchnęła do ust kolejną porcję lodów.
- Myślałam, że ostatnio się z nim dogadałaś. - powiedziała Sophie.
- Tak. Znalazł dziewczynę...kolejną...jest wspaniale. - odparła Laura. Sophie przyjrzała się uważnie brunetce.
- Jesteś o niego zazdrosna? - zapytała.
- Co?! - Laura o mało nie zakrztusiła się lodami.
- Nie podoba ci się, że ma dziewczynę?
- Czemu? Bardzo lubię Courtney, jest miła, dobrze się z nią gada.
- Taki kit to wciskaj matce, Marano. O co chodzi? - Laura skuliła się na kanapie.
- No mów Marano. Jestem twoją przyjaciółką. Mi możesz powiedzieć.
- Zakochałam się w nim. - wyszeptała.
***
Hello miśki♥ Wreszcie jest, upragniony dziewiąty rozdział. Podoba mi się wzmianka o Rydel. E w sumie to taka mała zapowiedź dalszych rozdziałów. Powiem w sekrecie, że 10 rozdział będzie śmieszny, przynajmniej tak sądzę. Dobra lecę, muszę napisać shota Jacky Sparrow.
Do napisania :P
Delly Lynch






22 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Well... Przeczytałam, zrozumiałam. Teraz czas na komentarz. Dobitny komentarz.
      Riker. Riker i Abby. To taka dziwna para. Rozwiedzione małżeństwo z jednym dzieckiem, które wydaje się łączyć ich. Mają dziecko, mają pretekst do spotkać. Mimo, że być może wydaje się, że wcale nie wygląda na to, by Rik i jego była żona chcieli do siebie wrócić, mam nadzieję, że tak właśnie będzie. Chociaż jak wiadomo, Pudel lubi nas zaskakiwać, jednak jest nadzieja, że nie zrobi wielkiej dramy ;) Nawet dodałaś Abby do bohaterów, więc jeszcze na pewno się pojawi. Jedno mi się nie podoba "tobie wybaczyłem, jemu nie"... Ciągle ten temat zdrady. Zamiast go zostawić pod spodem, on jest wyciągany na wierzch, by rozdrapywać rany. Wciąż, wciąż i wciąż...
      Delly... Hmm. To dosyć dziwna postać w tym opowiadaniu. Nie wyraża chęci, by jednoczyć się z rodziną, a jej myśli czasem wydają się być mroczniejsze niż Rossa... Przedawkować? Tak chcesz z nią skończyć droga Marto? Wiesz, spodziewałam się czegoś innego... No, ale przecież nie każdego da się zadowolić ;) Jednak wydaje mi się, że mimo tego, iż Dells w twoim opowiadaniu jest na marginesie społecznym to jako człowiek, jak kobieta zasługuje na coś więcej.
      Scena rozmowy Rossa i Court. Kurde, ale z niego skurwiel (słowa Rikera xD). Kreujesz go na bardziej bezuczuciowego niż Christian w książce... Ten jest tylko jego odpowiednikiem, ale zmieniłaś go tak, że gdyby nie to, że masz bzika na punkcie Greya, to ktoś by mógł pomyśleć, że to postać własna w fan fiction od nazwiskiem aktora i muzyka - Rossa Lyncha. Miałam mieszane uczucia, co do tego jak potraktował Courtney. Mogę jej nie lubić - mam takie prawo, ale z zamiarami jest gorzej. Polubiłam Courtney. Ona polubiła Laurę, być może dlatego, że tak polecił jej Ross, ale odkryła też co innego. Że nie przeszkadza jej wygląd Laury, bo ona kryje w sobie coś więcej. To samo odkrył Ross, tylko z innej strony. On się zastanawiał nad jej ubraniami xD Ach, no i przypomniałam sobie. Czy mi się wydaje, czy Courtney będzie miała coś wspólnego z metamorfozą Laury? :) Bo mam takie przeczucie, że dziewczyny trochę bardziej się do siebie zbliżą, a Lau pod okiem Courtney zmieni swój wygląd zewnętrzny. Od zawsze była wyszczekana, a przynajmniej w stosunku do Rossa, ale teraz jakoś bardziej to widać :D
      Kurde, tutaj musze uciąć, bo wyszło na to, że nie zmieszczę się z całym komentarzem w jednym. 4 096 znaków? Cały kom mi się nie zmieścił xD
      Do zobaczenia za chwilę.

      Usuń
    2. Witaj znów. Po napisaniu całego komentarza wyszło na to, że się nie zmieściłam. Oto druga część...
      Obiad. Obiad nie obiad, bo go nie zjedli, mimo, że dlatego się tam zebrali... Ross nie cierpi swojej rodziny, swojego rodzeństwa, ojca. Nie mam przeczucia, co do tego, jak jest ze Stormie, ale chyba też niezbyt dobrze. Nie widać, by miał z nią jakoś więź, prędzej Rydel, bo w końcu co nie skłania ku sobie kobiet jak wspólna gadka przy pracy? :) Rozmowa Rikera z Markiem, podsłuchana przez Rossa. Tu zieje na kilometr nienawiścią od całej trójki. Mocne słowa, bezpośredniość Rossa w stosunku do ojca, plany Rikera i Marka. Zastanawiam się, jakie wrażenia zrobiła na Riku i Marku groźba Rossa, bo to raczej zabrzmiało jak groźba, nie ostrzeżenie. Wogóle fajnie to opisałaś. Ojciec z synem się nienawidzą, brat z bratem. Sama nie wiem, co o tym myśleć. Namąciłaś mi w głowie, tyle.
      Okej. Ostatnia część - Laura. Mam wrażenie, że ona długo nie da tak rady. Ross chce się trzymać od niej z daleka, ale na tyle blisko, by jej pilnować. Nie podoba mu się to, że koło Lau kręci się Brandon. A Laura stara się trzymać go z daleka, by kontrolować swoje uczucia. Sophia to dobra przyjaciółka :) Nawet mi pasuje jej zdjęcie w bohaterach. Wyobraziłam ją sobie jak się wścieka na Lau za te kity o tym, że "o jak fajnie Ross ma nową, jest miła, fajna i wogóle"... Tsa. Wmawiaj sobie kochanie, że jest fajny. Rossiu zawsze jest fajny i jego popieprzone związki jak te Christiana są super ekstra, ale i tak długo tak nie dasz rady. Wyznanie "zakochałam się w nim" nie zrobiło na mnie dużego wrażenia. Wiedziałam, że szykowało się na to od jakiegoś czasu. Jej uczucia, co do niego zawsze były szalone, a jej miłość do niego, tak jak Courtney do Rossa jest cholernie głupim pomysłem. Ross nie umie kochać, on nawet nie zna tego uczucia. Sam to powiedział. Jest potworem, a nie człowiekiem. Chociaż jest bardzo przystojny, to w równym stopniu, co przystojny jest też popieprzony. Może wiele. Może się też zmienić. Może, ale na coś takiego trzeba czasu, ale czy ktoś taki jak Laura jest w stanie zmienić Rossa? Sprawić, że przepełniająca go nienawiść do rodziny i chęć zemsty tak po prostu sobie wyparuje? A może, że pęknie jak bańka mydlana? ;-; Boję się tego, co jeszcze wymyśliłaś. Boję się, cholera, naprawdę się boję. Pochodzą z dwóch różnych światów, inaczej go postrzegają i... boję się, że uczucia Laury i brak uczuć ze strony Rossa - choć wydaje mi się, że za tą chęcią traktowania jej dobrze kryje się jakieś uczucie - nie są dobrą mieszanką.

      ZNOWU ZA DUŻO. DO ZOBACZENIA ZA CHWILĘ.

      Usuń
    3. Mam dziwne myśli na temat tego, że poniekąd twoim źródłem inspiracji może być historia Rusha i Blaire z "O krok za daleko", bo pamiętam, że czytałaś. Blaire Wynn była tak niewinna jak Lau, Rush Finlay tak popieprzony jak Ross. Długo się hamował, zanim chociaż ją pocałował. Jednak mimo tego, że bardzo długo hamował pożądanie do niej, które zabijało go, gdy był blisko, a wiedział, że nie może jej dotknąć, to w końcu to się stało. Był starszy od Blaire o 5 lat, tak jak Ross od Laury. Tylko, że sporo przekształciłaś. Na przykład nie ma tu siostry złośnicy, takiej jak Nan, która nie cierpiałaby głównej bohaterki, ale jest kumpel, który chce tę główną bohaterkę, ten tego xD (mam na myśli Ella). No i matki egoistki itp, więc nie można tego podać za kopię xDD Dobra, rozpisałam się. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu, że zajęłam się poszczególnymi scenami oddzielnie i chronologicznie, ale to było bardziej poukładane i dzięki temu napisałam w miarę normalny i dość długi - tak mi się wydaje - komentarz. Mam nadzieję, że się mylę i twoją inspiracją nie jest "O krok za daleko", bo boję się, że Ross pęknie równie szybko jak Rush, i jak zobaczy Laurę po przemianie to pójdzie z nią do łóżka, zrobi jej dziecko, a ona wyjedzie i tak dalej, bo wtedy będzie się musiała liczyć z konsekwencjami i opłaceniem mojego adwokata (Pinki xD). Hah, a swoją drogą, to mam świetną chwilę, więc ta dam: Pinki odeszła z bloggera :o TB nie będzie xD Szczęściara, haha. Dobra, ja też lecę. Jeśli masz minutkę, to wpadnij i zapoznaj się z opowiadaniem, które napisałam jakiś czas temu:
      http://wladca-kartki.blogspot.com/2015/07/love-laura.html

      Mam nadzieję, że nie będziemy czekać wieczność, na rozdział dziesiąty, bo im bliżej metamorfozy, tym bardziej się guzdrzesz. Serio, weź swój leniwy tyłek i pisz rozdział, bo inaczej możes się mnie nie spodziewać na następnym rozdziale Kopciuszka. Zrobię ci taką akcję, jak Rossy. Dopóki nie będzie metamorfozy, nie będzie Tinsley. A co! Wiem, że nie będziesz tęsknić. I trochę mi przykro xD A w sumie to nie.

      Narka, Pudlu.
      Odwiedź mnie i będzie fajnie, jeśli odpiszesz na WSZYSTKIE moje pytania, zadane w tym komentarzu.

      Pozdrawiam
      Tinsley xx
      JUŻ NIE PISZĘ WIĘCEJ XD
      PIERDZELCIE SIĘ WSZYSCY.
      TO MÓJ KOLEJNY KOM, BO SIĘ NIE ZMIEŚCIŁAM XDD
      1176 wyrazów xD Hah, nieźle. Zajmuje dwie całe strony Worda.
      Chamstwo, nie zmieściłam się w jednym komie... Pff.
      Kurde, głupie ograniczenia XD 4 096 znaków...
      Dla państwa, komentowała Tinsley.
      Dziękuję, i pamiętaj. Nie wrócę, dopóki nie zobaczę szybkiego nexta.

      Usuń
    4. Mój najdłuższy komentarz w życiu. Chyba nawet samą Rossy przepisałam, a to już coś xD Zapamiętaj go Pudlu, bo nie planuję już czegoś takiego XD
      Ps. To chyba po przeczytaniu ostatnie części "Rywalek" Kiery Cass "Następczyni" i lekturze krótkiej książeczki "Szukając kopciuszka" od pani C. Hoover, czyli historia bohaterów z "Hopeless", ale nie tych samych XD
      Idę stąd, bo mi niedobrze jak widzę te trzy długie komentarze. Mam nadzieję, że przez nie przebrniesz XD

      Tin xx

      Usuń
    5. O boże, żeś dowaliła komentarz. Czemu się guzdrze? Właśnie miałam i jeszcze mam zamęt z wyborem uczelni. Dostałam się na UW heheh Mam nadzieję, że nie oznacza to, odejścia z bloggera :/ Obiecałam, to muszę to dokończyć. Ty, ja już się pogubiłam ile ty masz dziewczyno blogów. Serio xD Powiedz Pekińczykowi, że ją zabiję, utopię, i jeszcze raz zabiję. Naśle na nią misie Haribo :P Jak ona mogła odejść?!
      Dobra wróćmy do bloga.
      Abby i Riker... masz rację dziwna para. Powiem od razu, nie wiem co jeszcze wymyślę z Riker'em, ale nie wróci do Abby. Dramy też jeśli chodzi o Rik'a nie przewiduję. Zemstę - na pewno.
      Co do Rydel. Wiem już jak potoczy się jej historia. Czy przedawkuje, może. Nie powiem, czy ją uśmiercę czy nie. Dziewczyna ma ewidentnie problemy, ale ze mną nigdy nic nie wiadomo.
      Jeśli chodzi o Ross'a, przyjdzie kiedyś rozdział gdzie wszystko się wyjaśni. Jednak według mnie on jest gorszy niż Grey. Znaczy bardziej popieprzony. Laura niedługo to odkryje.
      O metamorfozie Laury, nie pisnę ani słówka. :D Już niedługo sama się przekonasz :)
      Czy Laura pociągnie? Nie wiem, po metamorfozie nastąpi oczywiście zmiana w relacji Raura, ale nic więcej nie powiem.
      "O krok za daleko", jasne, że czytałam. Czy się inspiruje? Może poniekąd. Gdybyś mi tego nie powiedziała, to nawet bym nie zauważyła. Jest wiele źródeł, z których się inspiruje. Same zobaczyłyście tu trochę Grey'a, O mnie się nie martw czy innych książek.
      Postaram się napisać rozdział jak najszybciej :)
      Delly♥

      Usuń
    6. No, co xD Nie wiedziałam, że jest AŻ taki długi, ale nie jedna autorka byłaby zadowolona, że tak obszernie wypowiedziano się o ich twórczości XD Ale masz rację, to nie jest twórczość, o tym nie warto się wypowiadać XDD Przekazałam Pinks. Nie zrobiło to na niej wrażenia. Te twoje utopię, sratara ją trochę rozbawiło. Misie Haribo :o Żelki. Nie pamiętam, ale to chyba ciebie chciała topić w śmietanie, więc jesteście kwita xD Marta, ile ty masz lat kobieto, że ci misie Haribo w głowie XD Nie martw się, powiedziała, że już nie wraca, chociaż ja ubolewam, bo od dawna nic nie napisała. Woli oglądać filmy na podstawie książek i trochę czyta, ale to zawsze ja jestem molen książkowym XD Boże, że też ci nie napisałam dosłownie, że również uważam, iż Ross Lynch to koleś popieprzony do kwadratu, czyli razy dwa. Boję się tego odkrycia Laury... Wogóle, to ja się całego tego bloga się boję. Oj nie pieprz, że się nie inspirujesz "O krok za daleko", przecież to fakt powszechnie znany i zbyt wiele tu podobieństw :P Grey to wiadomo - u ciebie zawsze musi być Grey.

      Nie chce mi się już nic pisać, ale kiedy tak patrzę na te trzy długie komentarze to jestem pod wrażeniem. Nie opisywałam ci w nich, co u mnie, jak spędzam wakacje itp, tylko moje odczucia względem rozdziałów. Niedługo ci będę pisać komentarze-poematy na cztery razy tyle komentarzy. Czytanie zajmie ci około półtorej godziny, a mi pisanie jedną czwartą doby, więc raczej się nie opłaca. A, no i zapomniałam się odwołać do relacji Rik-Abby (i do wielu innych rzeczy, już mi się poemat w głowie układał). Hmm, czy mi szkoda... Nie wiem, czy mi szkoda, że nie będzie happy endu z nimi. Ten blog raczej skazany jest na ból, cierpienie i nieszczęśliwą miłość. Boję się, że przed trzecią gimnazjum (ta, gimbusiarz za mnie :P) stracę życie, bo głupiej, przyszłej studentce Uniwersytetu Warszawskiego (bo to wydaje mi się być jedynym sensowym skrótem, jak nie to mnie zabijcie xD) zachciało się robić coś bardziej pojebanego niż Trylogia "50 odcieni". To może zrób z tego tetralogię i będziemy kwita ;p Nie lubię cię. Ja cię po prostu ordynarnie nie lubię. Nie dowiem się nic na temat metamorfozy, a najbardziej na to czekałam. Boję się tego, co zaplanowałaś na Delly, co będzie z Rossem. Jedno wiem na pewno. To nie skończy się ślubem, dzieckiem i ogólnie happy endem jak było w związku z zakończeniem Greya, mimo, że Ana najpierw musiała się sporo nacierpieć - Christian z resztą też - by wszystko szczęśliwe się zakończyło.
      Zdradź mi listę swoich inspiracji XD Chcę je przeczytać, to może będę wiedzieć, co nieco o tym, co może mnie z tobą czekać, ale raczej to wątpliwe, bo jesteś znana z tego, że nawet jeśli się inspirujesz czymś to twoja praca jest daleka od oryginału. Dajmy na to Kopciuszka. Powinni wyreżyserować też twoją wersję xD Tylko, że albo ominąć szekszy itp, "Crazy in love" - bo kojarzy się z Greyem :p - i parę innych zboczonych rzeczy, które zostały ci po "50 twarzach".

      Zastanawiam się kim będzie następna dziewczyna Rossa...
      Holland Roden? Maia Mitchell? Ashley Benson? Cailin Russo? Barbara Palvin? Shay Mitchell?
      Zawsze można zrobić z niego homoseksualistę i będzie z głowy xD
      Ale z tobą wiadomo, że o tym, by Ross wolał facetów można tylko pożartować, albo pomarzyć XDD Wolę to pierwsze.

      Usuń
    7. Cóż na żelki Haribo nigdy nie będę za stara :D
      Nic ci nie powiem o moich inspiracjach, bo wtedy za dużo byś wtedy wiedziała :P
      Cóż sama ocenisz czy będzie to bardziej pojebane niż "Fifty Shades of Grey", ale taki efekt chcę osiągnąć.

      Usuń
  2. Laura się zakochała:) Ciekawe kiedy Ross odwzajemni to uczucie.Cieszę się że dodałaś rozdział.Mam wrażenie że minęły wieki od ostatniego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  3. A zajmę miejsca. Zanim coś napisze trochę zajmie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super rozdział :*
      Laura się zakochała. Aww ...
      Ciekawe czy Rik odbudowę relacje z Abby.
      Najbardziej podobał mi się moment kiedy Ross wchodzi i przeszkadza w rozmowie Rikera z Markiem xD
      Jestem bardzo ciekawa co takie zrb mu rodzice, a szczególnie Mark. I dlaczego tak bardzo chcę się zemścić i zniszczyć. Dlaczego w nim tyle mroku.
      Może kiedyś dowiemy.
      Czekam na next ♡

      Usuń
  4. Super!
    Rozdział jest bardzo rozbudowany pod względem akcji. Zabrakło tylko trochę w nim Ellingtona i Rocky'ego, ale nie licząc ich ujęłaś wszystkich! :) A to bardzo mi się podoba.
    Życzę weny na kolejne rozdziały i czekam na szybki next!!!
    Pozdrawiam
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajny rozdział, z resztą jak zawsze <3 Trochę przygnębiający wątek z Rydel :( Ale dobrze, że na końcu Lau się przyznaje, że kocha Ross'a :D Zrobisz coś z Courtney? Np. jakieś zabójstwo, porwanie, niespodziewany wyjazd? Tylko nie zabijaj mi Delly, plosie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie planuje póki co wyrządzić jakąś krzywdę Courtney :D

      Usuń
  6. Według mnie to dobrze, że pojawił się ten nowy. Lau mogłaby się nim zainteresować (przy okazji zmienić stylówę), zacząć się umawiać, a Ross uświadamiać sobie, że jednak posiada serce, które należy do jego przyjaciółki ;) Potem by się pokłócili, że ona spędza czas tylko z tym fagasem, a potem pod wpływem impulsu wyznać jej miłość xD

    Takie tylko moje rozmyślenia :D

    Rozdział fantastyczny i czekam na next ;3

    OdpowiedzUsuń
  7. Doczekałam sieeeeeee
    Rozdział świetny, jak zawsze. Ale brakowało mi raury. No ale przecież nie może się ona pokazywać w kazdym rozdziale! Wzmianka o rydel też mi się bardzo podobała ^^ A Ross mnie przeraża. Czyżby Mark miał coś na sumieniu ????
    Już sie nie mogę doczekać Nexta :D
    cieszę się, ze piszesz dla mnie shota ;*
    Pozdrawiam z Turcji!!!! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Boski rozdział nie mogę się doczekać nexta :D
    Piszesz bosko.
    Jestem ciekawa co się wydarzy dalej :) Wydaje mi się ,że Ross jest w stanie się zakochać i zmienić trochę chociaż na lepsze dzięki Laurze :D Czekam z niecierpliwością na nexta//moniaa

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział jest boski. Jezus Laura jest zakochana! Jestem cholernie ciekawa jaki sekret skrywą Lynche i co przydarzyło sięRydel w liceum że nawet Ross o tym nie wie. Tyle pytań, a brak odpowiedzi. Jestem ciekawa kiedy w końcu Ross zerwie ze swoją dziewczyną, nie lubię jej. Ciekawe to jest że ona i Lau się zakolegowały. Fajnie by było gdyby Laura pomogła Rydel się ogarnąc i wyprowadzić ją na ludzi, a blondynka pomogła by brunetce w zmianie wyglądu. Z niecierpliwieniem czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy rozdział?! Kobieto ten blog jest boski!!!Ciekawe co będzie z Rydel nie zabijaj jej błagam? :) niech przeżyje :) i jestem ciekawa metamorfozy Laury hehehe jak każdy chyba na tym blogu,który jest cudny,zajebisty :*<3(rządzisz dziewczyno).Jestem również zaciekawiona najbardziej Rossem i Laurą ich relacją.
    Nie mogę się doczekać rozdziału ;)
    pozdrawiam moniaa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział w przyszłym tygodniu. Mam taką nadzieję xD Dziękuję, cieszy mnie to, że ci się podoba. Co do Rydel, nie mogę zdradzić co dalej się z nią stanie. Na pewno w najbliższym czasie nikt na tym blogu życia nie straci. A metamorfoza Lau już blisko! :D

      Usuń
  12. super rozdział nie mogę doczekać się następnego.Lau się zakochała to takie słodkie :)
    Nie mogę doczekać się metamorfozy Laury. Mam nadzieję że Rydel nie przedawkuje i jakoś wyjdzie z tego gówna. Życzę weny i z niecierpliwością czekam na next

    OdpowiedzUsuń

Music

Template by Elmo