Strony

wtorek, 15 września 2015

Rozdział dwunasty - "Słońce patrzy, w dół zazdrosne."

W poprzednim rozdziale:

- Ross. - westchnęła.
- Co? Mówię poważnie. Zresztą zobacz jak na mnie działasz. - pociągnął jej rękę i położył na swoim kroczu. Odruchowo zacisnęła na nim rękę. Syknął.
- O kurwa Laura. Zmieniłaś się w perwersyjną dziewczynkę?
- Żebyś wiedział.  - nie przestawała go masować. Nawet nie wiedziała skąd to umie robić.
- Cholera. Jesteś...o tak. Tak dobrze. - cicho jęknął.
- Czy taka zapłata może być?
- Och...może. - mruknął w jej ucho. Nagle wstał. Miała taką nadzieję, a on jak zwykle wszystko zepsuł. Podszedł do niej i nachylił się.
- Kiedyś zapłacisz drugą ratę. - mruknął w jej ucho. Przygryzł je , a potem zniknął




  Stała przy lustrze i wygładzała czarną sukienkę. Czuła się bardzo dobrze w nowym wydaniu. Wreszcie nie patrzyła z odrazą na swoje odbicie w lustrze. Chciała się dzisiaj zabawić. Nie mogła już być tą starą Laurą, która spędzała wieczory na obżeraniu się i użalaniu przy jakiejś błahej komedii romantycznej. Teraz mogła bez żadnego wstydu wyjść na miasto. Wreszcie czuła się dobrze w swoim ciele. Chociaż czasami miała wrażenie, że patrzy na kogoś innego. Na obcą osobę. Czy Ross, aż tak ją zmienił? Wciąż myślała jak wczoraj na nią patrzył. Pożerał ją wzrokiem. No i te jego słowa "Kiedyś zapłacisz drugą ratę." Czy on zakładał, że kiedyś...oni razem...? Poczuła jak budzi się gdzieś w jej duszy nadzieja. Może nie umrze jako samotna dziewica, jak zakładają jej rodzice. Była ciekawa jak zareaguje siostra i rodzice. Miała przed sobą szansę na coś nowego. Wiedziała jednak, że najpierw musi uporać się z tym, co wczoraj wydarzyła się między nią, a Ross'em. Nie wie co w nią wstąpiło. Przecież nigdy coś takiego jej się nie przydarzyło. Nie leżało to w jej naturze. Nie miała w zwyczaju macać mężczyzn po kroczu w restauracji pełnej ludzi. To nie była ona. To była ta druga Laura, ta która pojawiała się gdy w pobliżu pojawiał się seksowny adwokat. Wtedy już nie myślała. Zamieniała się w papkę, która pragnie by ten grecki bóg rozsmarował ją sobie po ciele.
- Seksownie wyglądasz. - podskoczyła gdy usłyszała jego niski ton. Odwróciła się i zobaczyła, że leży na łóżku.
- Co ty...co ty tu robisz? - nie potrafiła zrozumieć czemu tu jest. Zamrugała powiekami, bo być może to tylko sen. Jednak obraz Ross'a na jej łóżku wcale nie znikał.
- Nie jestem zjawą senną Lauro.
- Nie?
- A czy zjawa mogłaby zrobić tak? - wstał i podszedł do niej. Poczuła jego silny zapach męskich perfum. Polizał ją tuż pod uchem.
- Chyba nie. - odpowiedziała drżącym głosem.
- Podoba mi się ta sukienka. - mruknął do jej ucha. Jego dłonie zsunęły się na jej biodra, a potem niżej nad krawędź materiału.
- Ross. - westchnęła.
- Cśś...dam ci to co chcesz. - szepnął.
- A Courtney? - zapytała.
- O nią się nie martw. Teraz jesteśmy tylko my. - nie pozwolił jej odpowiedzieć, bo wpił się w jej usta. Jego usta nie tylko wyglądały idealnie. Były niesamowicie zmysłowe w tym co robiły i mega miękkie. Czuła jak ból między robi się coraz bardziej nieznośny. Jej oddech przyspieszał, a jej serce już praktycznie wyrywało się z piersi. Jego dłonie powędrowały w górę odsłaniając nieco jej uda.
- Ciekawe czy jesteś taka słodka na dole. - nie zrozumiała, o co mu chodzi póki nie padł przed nią na kolana.
- Ross ja nie...
- Cicho kotku. - mruknął. Podniósł wyżej sukienkę i wsunął palce pod materiał koronkowych majtek.
- Jesteś do nich przywiązana?
- Raczej nie.
- To dobrze. Kupię ci ładniejsze. - pociągnął za gumkę i po chwili czarne, koronkowe majteczki to była przeszłość.
- Rozumiem, że nikt nigdy nie robił ci minety? - zapytał. Zaczerwieniła się.
- Nie. - szepnęła. On uśmiechnął się szatańsko. Po chwili poczuła jego język. Jęknęła.
- Słodka i niewinna. - mruknął. Spojrzała w lustro. To co zobaczyła bardzo ją podnieciło. Oto ona z podwiniętą sukienką i Ross między jej nogami. To było nieziemsko podniecające. Ross popatrzył na  nią, a potem się odwrócił.
- Lubisz na siebie patrzeć? - zapytał z lekkim uśmieszkiem.
- Ja...ja...ja nie...nigdy... - jąkała się. Krzyknęła gdy poczuła jak wsuwa w nią palec. Teraz czuła jego palce w niej oraz jego język, który poruszał się nieustępliwie.  Odchyliła głowę, jej oddech stał się płytszy i szybszy.
- Lubisz jak ktoś cię pieprzy ustami, przyznaj to. Lubisz na to patrzeć, kręci cię to. - mruknął. Laura jęknęła. Nogi miała jak z waty. Ross to wyczuł i kazał jej się położyć na podłodze.
- Mógłbym uznać to za spłatę raty, ale...
- Ale co? - wydusiła z siebie.
- To niestety za mało. - jego usta były coraz bardziej natarczywe, a palce coraz szybciej i głębiej się poruszały. Poczuła jak jej ciało drży. To nie był orgazm jak opisują w książkach, ten był mocniejszy. Czuła go całą sobą. Jej ciało w jednej chwili zacisnęło się, a potem rozluźniło. Sporo czytała o seksie, ale to...to było nieziemskie. Krzyknęła jego imię.
Nagle poderwała się z łóżka, była cała spocona. Rozejrzała się, wcale nie leżała na podłodze, a na łóżku. Nie miała na sobie czarnej sukienki, a piżamę. Najważniejsze jednak było to, że nie było tu Ross'a.
- To tylko sen. - wydyszała.
To niestety tylko sen.
   Bała się jak zareagują wszyscy w pracy na jej nowy wygląd. Nie wiedziała co im ma powiedzieć. Przecież nie przyzna, że to wszystko sprawka Rossa. To by zniszczyło ją i może jego. Chociaż jak zna Rossa to on by wyszedł na tym bez szwanku. Spojrzała na siebie. Wyglądała zupełnie inaczej. Upięte włosy, piękna spódnica i popielaty sweterek oraz cudowne, czarne szpilki. Czuła się bardzo dobrze. Weszła do kancelarii. Uśmiechała się szeroko, przy biurku siedziała Courtney. Pisnęła na jej widok.
- Laura! - Dziewczyny obie się zaśmiały. Courtney wstała i podbiegła do Lau. Przytuliła ją.
- Wyglądasz...
- Pięknie? Cudnie?
- Co się stało?
- Postanowiłam się nieco zmienić.
- Nieco? - Brunetka uniosła brew.
- No tylko troszeczkę.
- Troszeczkę? Wyglądasz zupełnie inaczej.
- I tak się czuję. - Do pokoju wszedł Riker i Rocky, a za nimi Mark. Wszyscy trzej stanęli jak wryci.
- Dzień dobry panno Marano. Dobrze pani dziś wygląda - powiedział zmieszany Mark. Dał jakieś dokumenty Courtney po czym zniknął w gabinecie. Rocky i Riker jeszcze chwilę gapili się na Lau, po czym również wymknęli się z kancelarii, bąkając przeprosiny.
- Nieźle, nieźle - powiedziała Courtney. Lau machnęła ręką i poszła do kuchni. Nie widziała Brandona, pewnie Ross dotrzymał słowa i zrobił wszystko by ten chłopak stracił tu pracę. Po kilku godzinach spokojnego sprzątania, natknęła się w końcu na Rylanda i Ellingtona. Ten pierwszy był zaskoczony jej wyglądem, drugi zaś zrozpaczony. Czego nie mogła pojąć. Krzyknął tylko:
- Czemu to zrobiłaś? - i uciekł do gabinetu. Sprzątała w sali konferencyjnej gdy zobaczyła Rydel. Blondynka stała i przypatrywała jej się. Wyglądała mizernie, chociaż lepiej niż zazwyczaj. Miała na sobie bordową sukienkę z asymetrycznym, długim dołem.  
- Coś się stało? - zapytała Laura. Blondynka usiadła na jednym z krzeseł i założyła nogę na nogę.
- Dobrze pani wygląda - odezwała się po chwili.
- Dziękuję - odpowiedziała Laura.
- Nie ma za co. - Chwilę obie milczały. Lau wycierała stół, a Rydel się jej przyglądała.
- Brandon tu jeszcze pracuje? - zapytała.
- Nie.
- Och.
- Lubi pani pannę Eaton? - zapytała Lynch. Lau spojrzała na nią zdumiona. Nie spodziewała się takiej rozmowy z blondynką.
- Tak, lubię - odpowiedziała.
- Ja jej nie lubię. Zresztą jak każdą dziewczynę Ross'a. Według mnie ma fatalny gust, jeśli chodzi o kobiety.
- Czemu o tym pani ze mną rozmawia? - zapytała brunetka. Rydel usiadła wygodniej w fotelu.
- Ciekawi mnie, co powiedziałaby Courtney na fakt, że kręci pani z jej facetem. - Lau prawie pisnęła. Czuła jak zimna gula podchodzi jej do gardła. Zauważyła na twarzy Rydel uśmieszek.
- O czym pani mówi?
- Niech pani nie udaje głupiej, pani Marano. Obserwuje was od dawna. Panią i mojego brata. Jak to się stało, że od nienawiści przeszliście do tak przyjaznych stosunków? Nie wiem czy już panią przeleciał, czy nie. Nie mam pojęcia, w co on się bawi. Jednak wiem, że to on stoi za pani nagłą przemianą.
- Skąd pani może to wiedzieć? Powiedział pani?
- Nie. Nie musiał. Widzę, że ubrania, które ma pani na sobie są bardzo drogie. Zakładam, że sprzątaczki tyle nie zarabiają. Poza tym są bardzo w guście Rossa - odezwała się Rydel. Laura nie wiedziała, co ma jej odpowiedzieć. Stała i przypatrywała się blondynce. Ta podniosła się z fotela i podeszła do brunetki.
- Nie wie pani, co się pakuje panno Marano. Mogę tylko panią zapewnić, że będzie panią bardzo bolało. - szepnęła jej do ucha, po czym wyszła.
  Siedział przy biurku i przeglądał dokumenty. Nie mógł się jednak skupić. Nie była to dla niego ostatnio żadna nowość. Odkąd Laura się zmieniła, pokusa stała się silniejsza. Zabije, jeśli ktoś się teraz do niej zbliży. Zakładał, że coś takiego może się wydarzyć jednak nie sądził, że to może być tak kuszące. Trudno jest mu się oprzeć. Może nie potraktowałby ją jak innych dziewic, bo chciałby ją mieć dla siebie. Czuł, że rodzi się w nim coś zakazanego. Do tej pory fasada jaką zbudował była solidna, ale teraz coraz częściej miał wrażenie, że pojawiają się na niej rysy. Czuł, że ona kiedyś odkryje kim on naprawdę jest. Wiedział jedno. Jeśli pozna prawdę odejdzie. Ktoś zapukał do drzwi, Courtney wprowadziła młodą kobietę. Ross zmierzył ją wzrokiem. Blond włosy, niezła sylwetka. Po stroju wywnioskował, że dziewczyna prócz stylu ma sporo kasy.
- Dzień dobry, byłam umówiona - powiedziała i podeszła do biurka. Courtney opuściła pokój. Ross wstał i zapiął guzik marynarki.
- Tak, pani Ward? - zapytał. Kobieta skinęła głową.
- Proszę usiąść. - Oboje zajęli miejsca.
- Kawy, herbaty? - zapytał.
- Kawy - odpowiedziała. Ross chwycił telefon i połączył się z sekretariatem.
- Panno Eaton, niech panna Marano zrobi dwie kawy i przyniesie do mojego gabinetu.
- Dobrze - odpowiedziała i rozłączyła się.
- Co panią do mnie sprowadza? - zapytał. Kobieta odchrząknęła.
- Powiedziano mi, że jest pan najlepszy, i że ma pan otwarty umysł.
- Dziękuję, ale proszę o konkrety.
- Przychodzę do pana z nietypową sprawą, panie mecenasie.
- Tak?
- Otóż, zostałam oszukana, wykorzystana i okradziona. - Ross przyglądał się chwilę kobiecie i analizował jej słowa.
- Rozumiem, że powiadomiła pani policję, i że ta osoba została już zatrzymana - stwierdził.
- Tak i nie.
- Nie rozumiem. Może pani wyjaśnić.
- Otóż złożyłam zawiadomienie, ale go nie znaleźli. Posługiwał się fałszywym nazwiskiem.
- Aha, ale jak mam ja pani pomóc?
- Chcę by pan go odnalazł, mecenasie - powiedziała. Ross uśmiechnął się.
- Nie sądzi pani, że to należy do organów ścigania, ewentualnie do pracy detektywa?
- Proszę pana, policja go nie znajdzie on jest za cwany, a detektywowi nie będę napychać kieszeni, starczy mi już adwokat.
- Dobrze, rozumiem. Niech pani powie co się w taki razie stało.
- Jestem singielką. Dwa lata temu zakończyłam dość burzliwy związek. Długo się z nikim nie spotykałam. Koleżanka namówiła mnie bym założyła konto na serwisie randkowym.
- Jakim? - dopytał.
- Black roses czy jakoś tak. W każdym razie nie zamierzałam z tego korzystać.
- Ale?
- Odezwało się kilku mężczyzn. Pisałam z nimi. Wśród nich był nie jaki Benett Gosling. Przystojny, 27-letni biznesman. Podobno miał jakąś firmę internetową. Pisaliśmy i w końcu namówił mnie na spotkanie. Spotkaliśmy się kilka razy. Był czarujący i miły. Kupował mi różne drobiazgi. Biżuterię i takie tam. Spotykaliśmy się kilka tygodni, nigdy nie posunęliśmy się dalej niż jakieś pocałunki na kanapie. Kiedyś poprosił, żebym pożyczyła mu trzy tysiące. Poszłam z nim do banku i to zrobiłam. Niestety chyba widział jak wpisuję pin. Potem zjawił się u mnie któregoś wieczora. Piliśmy wino i nagle stałam się bardzo słaba. Wypiłam zaledwie pół lampki. Nie byłam pijana. On...mnie zgwałcił i wyczyścił moje konto. - Kobieta spuściła wzrok.
- Była pani w szpitalu?
- Tak, ale drań użył prezerwatywy. Nie znaleziono na mnie żadnych jego śladów biologicznych. Co najlepsze sprzątnął też mieszkanie.
- Ukradł coś?
- Tak. Biżuterię i inne cenne przedmioty elektroniczne.
- Postaram się jakoś pani pomóc. Potrzebuję wszelkich informacji o nim. Jednak uprzedzam to nie będzie łatwe.
- Wiem. Panie mecenasie jego trzeba zlikwidować jego własną bronią.  - Wtedy do pokoju weszła Laura i Ross wpadł na pewien pomysł.
- To zrozumiałe. Lauro możesz zostać na chwilę?
- A po co?
- Zostań - powiedział stanowczo.
- Co pan zamierza? - Kobieta upiła łyk kawy i spojrzała na Laurę.
- Wystawimy przynętę. Złapiemy go jak będziemy mieć dowody na łamanie przez niego prawa. 
- Dobrze, ale na mnie już się nie złapie. Nie odpowiada na moje telefony i mejle. 
- To zrozumiałe, że pani pani Ward nie może być przynętą. Mam kogoś idealnego do tej roli - powiedział z uśmiechem.
- Mnie? - Laura pisnęła. Chyba zwariował, nie wiedziała o czym ta dwójka gada, ale za Chiny nie będzie jakąś pieprzoną przynęta. Po jej trupie.
- Lauro, założymy ci konto na serwisie randkowym. Spokojnie ja będę kontaktował się mejlowo z tym gościem. Pani Ward została wykorzystana i okradziona przez pewnego Benetta Goslinga. Poznała go przez serwis Black roses. To oszust, pewnie zrobił to samo innym kobietom, a policja nie może go znaleźć.
- Rozumiem, ale czemu ja? - zapytała rozpaczliwie.
- Bo pani jest ładna. Jak nic się złapie - powiedziała pani Ward.
- Zgodzisz się Lauro? - zapytał Ross. Laura chwilę się wahała.
- Och, dobrze zawsze mnie wykorzystujesz! - krzyknęła sfrustrowana własną słabością.
- W takim razie pani Ward, będę panią informował na bieżąco. - Wstał i pożegnał z kobietą. Potem zabrał się za wyjaśnianie Laurze planu i tworzenie jej fałszywego profilu.
 Gosposia jak zawsze zaprowadziła go do salonu. Czuł się tu prawie jak u siebie. Tyle lat tu spędził, tyle się tu nauczył. To tu stał się taki jaki jest. Siedziała na kanapie z filiżanką espresso i czasopismem.  Odrzuciła brązowe, długie włosy do tyłu i uśmiechnęła się. Wstała z kanapy i chwyciła jego dłoń.
- Ross jak miło cię widzieć. - powiedziała. Pocałowała go w policzek.
- Ciebie również - odparł. Usiedli na kanapach. Gosposia jak zawsze przyniosła mu kawę. 
- Co u ciebie słychać? - zapytała.
- Dobrze. Jak układa ci się z Ryanem?
- Trochę się jeszcze gubi i stawia, ale wiesz mam swoje sposoby. - Uśmiechnęła się.
- Tak wiem. Henry się odzywał? 
- Nie, od rozprawy go nie widziałam. Podobno ma kogoś nowego.
- Wiesz kogo?
- Nie. Nie interesuje mnie to. Wzięliśmy rozwód, puściłam go z torbami, więc może robić co chce - odparła rozdrażniona. Na Rossie jej ton nie zrobił wrażenia.
- Nic nie wie o interesach? 
- Nie. Skąd to pytanie?
- Upewniam się czy jest bezpiecznie.
- Dzwonił Sajid pytał kiedy dostawa? - Upiła łyk kawy. Ross przyglądał się jej. Była dla niego bardzo ważna. To ona, razem z Sajidem wyhodowała w nim chęć zemsty na ojcu.Dla tej dwójki był w stanie zrobić wszystko.
- Spokojnie. Pierwsza tura w przyszłym tygodniu. Przekaż mu, że na czwartek ma załatwić ludzi i samochód oraz spokojne przekroczenie granicy.
- Jedziesz do Meksyku?
- Nie. Tam jest Sam. Ja robię wszystko tu.
- Nie sądzisz, że Sam może się skusić?
- Nie - odparł szorstko. - Sam to zaufany człowiek Sajida.
- A ty mu ufasz?
- Sajid mu ufa, więc ja także. On tylko ma dopilnować transportu do Pakistanu. Reszta to moje zadanie.
- Obie tam idą?
- Tak. Muszę jeszcze popracować z jedną, ale prawie już skończyłem.
- A co z Courtney?
- Póki co jest u mnie. Ona to większy transfer. Zostanie najprawdopodobniej w Stanach.
- Wiem, rozmawiałam z Sajidem. Jest sporo warta. Uważaj na nią.
- Znasz mnie, nic złego jej nie zrobię.
- Po transakcji przeleję pieniądze na twoje konto w Szwajcarii.
- Dobrze. Mam nadzieję, że tym razem nie będzie problemów?
- Nie. Spokojnie. Dopilnuje by sprawy się potoczyły po naszej myśli.
- Cieszy mnie to.
- Masz kogoś nowego na oku? 
- A masz kogoś?
- Wiesz, że zawsze kogoś znajdę. Pytanie czy ktoś jest? - Ross cały się spiął. Chciał odwlec ten moment. Nie chciał jej narazić. Chociaż z drugiej strony mógłby zdobyć kolejne pieniądze i wykończyć wreszcie Marka.
- Jest ktoś Ross, prawda?
- Tak. 
- Więc na co czekasz?
- Ona pracuje u mojego ojca. Jest idealna, byłaby bardziej wartościowa niż Courtney.
- Więc bierz się do roboty.
- Nie. Zostaw ją w spokoju. Ona mi ufa. 
- Od kiedy obchodzą cię ludzkie uczucia Ross? - powiedziała z drwiną.
- Helen mówię poważnie. Póki co, zostawmy ją w spokoju. Ona się do tego nie nadaje. Poza tym wie kim jestem i mogłaby...
- Cię zdradzić? Ross nie rozśmieszaj mnie. Courtney też cię zna i się nie przejmujesz.
- Helen na razie daj mi czas. Jest piękna, ale nie da rady. Uwierz - powiedział stanowczo Ross. Kobieta przyglądała mu się chwilę.
- To ty jesteś specjalistą. Póki co i tak musimy trochę poczekać. A jak zemsta na Marku?
- Jestem coraz bliżej celu - odparł krótko Ross.
- To dobrze. - Kobieta upiła łyk kawy.

   - Laura wyglądasz...
- Świetnie - powiedziała i nałożyła sobie błyszczyk. Spojrzała na stojącą obok Sophie. Miała na sobie zieloną, obcisłą sukienkę pasującą do jej rudych włosów.
- Muszę przyznać, że Lynch ma niezły gust.
- Nie on, tylko styliści - odpowiedziała ze śmiechem Laura.
- Co nie znaczy, że zrobił cię na bóstwo.
- No może.  - Z ulgą patrzyła na swoje odbicie w lustrze. Nie było już kujonki w okularach i brzydkich ubraniach. Widziała tylko piękną kobietę w fioletowej sukience bez ramion i pięknych, wyprostowanych włosach. 
- Och, Laura zrobił cię na bóstwo. Nie wypieraj się. Zgodziłaś się by zafundował ci taką zmianę?
- No...on jest bardzo uparty. Poza tym chciałam tego.
- By wreszcie na ciebie spojrzał - dodała Sophie. Laura spojrzała na nią i przewróciła oczami.
- Wiedziałam - odparła z dumą rudowłosa.
- Jesteś niemożliwa - odpowiedziała Lau.
- I co on na twoją zmianę? - Laura poczuła jak na jej policzek wypełza rumieniec. Dobrze pamiętała to, co zrobili w restauracji.
- Chyba był podniecony - wyszeptała. Sophie wybuchnęła śmiechem.
- Zaniepokojona byłabym jakby mu nie stanął na twój widok.
- Sophie Jones jesteśmy w miejscu publicznym!
- No i co? Jesteśmy w łazience. Mogę mówić co mi się podoba, no nie? - Dziewczyny wyszły  z toalety i poszły do stolika. 
- Pierwszy raz jestem w klubie! - krzyknęła Lau. 
- Pierwszy raz nadajesz się do wyjścia z koleżanką! - Sophie znowu wybuchła śmiechem. Laura jej wtórowała. Czuła się tak młodo, beztrosko. Zamówiły drinki. Widziała, że kilku mężczyzn przy barze na nie zerka.
- Mówiłaś coś, że pomagasz Rossowi w jakiejś sprawie - powiedziała Sophie popijając napój.
- Tak. Ross chce mnie wystawić na przynętę. Mamy namierzyć jakiegoś oszusta i gwałciciela, który wykorzystuje kobiety. Wiesz, przez jakiś durny portal szuka ofiar, potem z nimi pisze wciskając im jakiś kit o miłości. One się łapią, godzą się na spotkanie. Ten je oczarowuje, kupuje im jakieś drobiazgi, a potem prosi o hajs. A te kobiety godzą się i idą z nim do banku, dając mu pieniądze. Potem on wpada do nich wieczorem. Dosypuje im coś do wina, gwałci i okrada.
- Brutal. To jest kilka ofiar?
- Na razie jest jedna. Jednak Ross twierdzi, że na pewno jest ich więcej.
- I co zrobicie? - pyta Sophie. Laura upija łyk drinka.
- Ross założył mi fałszywy profil na jednym z portali. Napisał, że nazywam się Ava Smith i pracuję w firmie zajmującej się reklamą. Napisał, że jestem z rodziny adwokackiej. Myślę, że drań się skusi.
- I nie boisz się z nim pisać? Przecież to gwałciciel i oszust.
- Ross z nim pisze, ja jak wiesz jestem w tym kiepska. Poza tym Ross powiedział, że nie puści mnie na spotkanie samą. Będzie ze mną.
- Ufasz mu? - zapytała Sophie.
- Niestety tak - odparła cicho Lau i spojrzała na parkiet.
***
Hello miśki :) Wiem, że nie mogliście się doczekać na ten rozdział. Mam nadzieję, że mimo szkoły zobaczę tu tyle komentarzy i wyświetleń jak pod poprzednim :D. Oczywiście zapraszam na Kopciuszka, bo ostatnio mam wrażenie, że go nieco opuściliście :( Niedługo wyjeżdżam na studia, więc...nie wiem jak to będzie z blogami. Wiecie UW to nie przelewki, ale znam takie dziewczyny co dają radę pisać mimo, że studiują. Niestety oznacza to, że rozdziały będą się pojawiać bardzo rzadko. Mam nadzieję, że sytuacja nie zmusi mnie do odejścia z bloggera. To by mnie naprawdę dobiło. W tym rozdziale mamy kolejną część układanki o Rossie. Chyba wam nieco za dużo powiedziałam xD Tak jak mówiłam Ross jest popieprzony na tysiąc sposobów. Niedługo będą bardzo dramatyczne zmiany. Laura powoli zacznie odkrywać mroczną duszę pana Lyncha. Na jaw wyjdzie też paskudna tajemnica Vanessy, ale będzie także coś dla fanów Raury. Bowiem w planach jest wesele...
Zobaczycie co wymyśliłam :D
Do napisania.
Pozdrawiam.
Delly Anastasia Lynch
P.S Zapraszam na Kopciuszka http://dancingcinderellastory.blogspot.com/2015/09/rozdzia-dwudziesty-trzeci.html

Uwielbiam tą piosenkę ♥ Ktoś z Was Lubi Video?





27 komentarzy:

  1. Tym snem to mnie rozwaliłas xd ja jebie...
    W co Ross gra? Miałam mętlik w głowie, a teraz helikopter.. Xd
    Czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak myślałam, że spodoba Wam się sen :D A co do Rossa wszystko powoli wyjdzie na jaw ;)

      Usuń
  2. Fantastyczny , Cudowny wprost Nieziemski już nie mogę się doczekać nexta ! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zawsze świetny :)
    No nie powiem, ujawniłas troche duzo jesli chodzi o tajemnice Rossa i jego czarnych interesow. Mam juz swoje wlasne podejrzenia co do tego, ale zostawie je dla siebie. Buźki i do następnego <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, ale tak miałam w planie. Trudno już się sporo ujawniło :D

      Usuń
    2. Btw. Wiedziałam, że pierwsza scena to sen. To by było zbyt szybko na tego typu posunięcia.

      Usuń
  4. Super!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Czekam na next😉

    OdpowiedzUsuń
  5. Super czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  6. hahah ta historia z snem? .. brak słów no... szkoda hhah
    rodzial cudowny ciekawe co bedzie dalej
    o co chodzi z tym weselem xd hah

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałam, że sen będzie się podobał xD
      A wesele już niedługo hahah zobaczysz kto się będzie hajtać :P i co się stanie, a będzie ciekawie

      Usuń
  7. O rany ale żeś mnie zaciekawiła jak nic! ten sen wow! myślałam,że to serio się działo a tu bum!sen.Nie mogę się doczekać co się wydarzy w następnym rozdziale i jak będzie wyglądać hehe te spotkanie w które Ross wciągnął Laure jako przynętę i jak tam się będzie coś dziać nie tak To Rossy tego typa zatłucze!!
    Rozdział świetny kocham tego bloga!!! i mam nadzieję ,że pomimo studiów uda ci się kontynuować bloga <3.Ja osobiście wierze w ciebie bardzo <3 :**
    Ps.Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału,i tego co się będzie w nim działo a będzie się działo na pewno! I bliższych relacji Raury <3 hehe przestraszona Lau i Ross u niej w domu na nocowanku hehehe <3
    pozdrawiam moniaa :*

    OdpowiedzUsuń
  8. No świetny rozdział!!! Nic dodać,nic ująć ^^
    Ja już naprawdę nie mam na nic czasu...podziwiam, że to znajdujesz.chociaż skoro wyjeżdżasz na studia to znaczy ze jeszcze masz wakacje XDD
    Życzę weny i czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Już myślałam że takie rzeczy będą się działy pomiędzy Raurą, a tu dupa. To tylko sen. Nie mogę się doczekać, jak to będzie z tą pułapką na tego oszusta i gwałciciela. Ja już nie wiem co kombinuje Ross, mam takie przeczucie że on i Helena wywożą dziewczyny za granice jako dziwki. Jestem na 99% pewna ze moja hipoteza jest błędna, no ale cóż. Naprawdę nie mam pomysłu co może kombinować ten blondyn w co się wpakował. Rydel ostrzegająca Laurę super, chyba lubi brunetkę skoro ostrzega ją przed swoim bratem. Jestem pewna że na studiach poradzisz sobie dobrze i znajdziesz chwile czasu żeby pisać rozdziały. Mam takie małe pytanko, czytasz lub przeczytałaś specjalne wydanie Greya wszystko z perspektywy szarego? Pytam z ciekawości, bo wiem że uwielbiasz Greya i coś tak myślę, że na pewno to przeczytasz. Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na zbliżenie między Raurą jeszcze przyjdzie czas xD Póki co macie sen Laury. Mogę zdradzić, że na pewno się będzie działo jeśli chodzi o współpracę między Raurą. Co do twoich przeczuć to...nic nie powiem. Nie zaprzeczę i nie potwierdzę.
      Czy, aż tak widać że lubię Greya? xD Właśnie czytam Pięćdziesiąt twarzy Greya z perspektywy Szarego :) Przejrzałaś mnie :P

      Usuń
  10. Nominowałam cię do LBA!
    Szczegóły u mnie: http://milosc-rosnie-powoli-raura.blogspot.com/2015/09/lba.html

    OdpowiedzUsuń
  11. Witaj kochana! Ja również nominowałam cię do LBA!
    Sczegóły tutaj: we-should-say-goodbye-raura.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matko jedyna na Kopciuszku chyba mam cztery nominacje :D Co za kampania przeciwko Delly, co xD ?

      Usuń
  12. Hejka :)
    Nominowałam cię do LBA, powodzenia z odpowiedziami ;)
    Więcej info tu: http://hurricane-laura.blogspot.com/2015/10/d-lba-d.html

    OdpowiedzUsuń

Music

Template by Elmo