Strony

czwartek, 27 sierpnia 2015

Rozdział jedenasty - "Wiem, że masz ciemną stronę. Nie ulegniesz mi?"



  W poprzednim rozdziale:
 Pojechał do baru. Usiadł przy jednym ze stolików i zamówił szkocką. Z jednej szklanki, zrobiło się nagle trzy. Stwierdził, że już wystarczy, zawsze pilnował by się nie upić. Gdy człowiek jest pijany traci kontrolę, a on tego  nie znosi. Zamówił butelkę wody. Jakaś kobieta przy barze zaczęła śpiewać. Była totalnie zalana sadząc po tym jak brzmiała. Odwrócił się i zobaczył, że kobieta usiłuje tańczyć na barze. Och gdyby była jego mocno pożałowała by po pierwsze picia, po drugie tańczenia na barze.Urządziłby jej piekło, drugi raz by tego nie zrobiła. Kelner przyniósł wodę i przeprosił za kobietę. Ross jeszcze raz spojrzał w kierunku baru, coś nie dawało mu spokoju. 
- O kurwa. - powiedział.
Na barze stała Laura.



    Jeszcze raz przyjrzał się kobiecie stojącej na barze. Nie chciał wierzyć, że to Laura. Paskudna bluzka, okulary, plisowana spódnica i mokasyny. To ona. Chwycił butelkę i ruszył w kierunku baru. Zatrzymał się. Co ma jej powiedzieć? Przecież jest wolna i może robić co chce. Gówno prawda. Może robić co chce, ale nie tańczyć pijana po barach. Podszedł do baru.
- Laura! - powiedział głośno. Dziewczyna zachwiała się. Przytrzymał ją, by nie spadła.
- Co ty do cholery robisz? - warknął.
- Ooo Rossy, znaczy pan Lynch. - wybełkotała.
- Możesz mi odpowiedzieć?
- Ooo ktoś tu ma zły humor. - kilka facetów przy barze zaśmiało się.
- Złaź. - syknął.
- Czemu? - zrobiła minę jak dziecko, któremu odbiera się lizaka.
- Bo jesteś kurwa pijana w trzy dupy. Możesz spaść z baru i złamać nogę albo skręcić kark.
- Aleś ty jesteś pesymistą Ross. Zabaw się. - zaczęła tańczyć. Zacisnął mocniej pięść.
- Złaź kurwa! - powiedział donośnym tonem.
- Wyluzuj gościu. Chce się bawić to niech się bawi. - odpowiedział jeden z facetów przy barze. Ross zmroził go wzrokiem.
- Widzisz? Mam poparcie. -uśmiechnęła się do grupki mężczyzn.
- Taa jasne. Teraz kończ ten cyrk i złaź kurwa.
- Kim ty jesteś? - położyła ręce na biodrach. - Poza tym może grzeczniej.
- Nie przeginaj. Złaź, bo inaczej kurwa sam cię ściągnę.
- Możesz powtórzyć tylko używając więcej razy kurwa? - ludzie zaczęli przy barze zaczęli się śmiać.
- Do jasnej kurwy nędzy, masz pięć sekund by zleźć z tego cholernego baru, bo inaczej kurwa sam cię wyniosę, a obiecuję, że nie będzie to dla ciebie kurwa przyjemne. - Laura zaczęła klaskać w dłonie.
- Ile wypiła? - zapytał barmana.
- 6-7 kieliszków wódki z sokiem i trzy tequili.
- Kurwa. - syknął.
- Widzisz jak chcesz to potrafisz. - uśmiechnęła się złośliwie.
- Wkurwiasz mnie. - rzekł.
- Znowu powiedziałeś kurwa. Jesteś uzależniony.
- Dosyć tego kurwa. - chwycił brunetkę i zarzucił sobie na ramię.
- Widzisz? Znowu powiedziałeś kurwa.
- Zamknij się na moment. - wyjął z portfela banknot 100$ i dał barmanowi.
- Reszty nie trzeba.
- Ok. Dzięki. - barman schował pieniądze do kieszeni. Ross ruszył do wyjścia. Gdy tylko wyszli na parking, posadził ją na krawężniku i dał wody.
- Pij. - powiedział surowo.
- Chcę piwo. - wybełkotała.
- Na razie masz to.
- Po co mam to pić?
- Bo zaraz się pochorujesz. Uwierz mi znam się na tym.
- No jasne. - burknęła. - Pan Idealny, cholerny kontroler. Śledzisz mnie? Przyszedł Pan Wielki Kontroler i zepsuł całą zabawę. - chwyciła butelkę i zaczęła pić.
- Odwiozę cię do domu.
- Tylko kup mi piwo. - rzekła, a on przewrócił oczami.
Musiał zaparkować spory kawałek od jej mieszkania tam nie było parkingu. Laura była w mega pijackim nastroju. Śmiała się z byle czego. Wyciągnął ją z samochodu i przerzucił przez ramię. W jednej ręce trzymała czteropak piwa, w drugiej torebkę i butelkę piwa. Doszli do jej mieszkania. Postawił ją na chodniku, a sam ruszył do drzwi. Niestety potrzebny był kod by je otworzyć. Było już bardzo późno.
- Znasz kod? - odwrócił się i zobaczył jak Lau zbiega w dół ulicy.
- Laura! - krzyknął i pobiegł za nią. Niestety nie zdążył w porę jej złapać. Klapnęła na tyłek.
- Dlatego nie pochwalam picia. - odparł. Laura zanosiła się śmiechem. Posadził ją przy drzwiach.
- Znasz kod?
- Nie. - Laura zaczęła się śmiać.
- Super. - Ross wyciągnął z marynarki wytrych.
- Ross Lynch złodziejem.
- Może uda mi się je otworzyć.
- Jestem beznadziejna. -pociągnęła łyk piwa.
- Znasz tu kogoś, kto mógłby nam otworzyć drzwi?
- Jestem brzydka i nikt mnie nie chce. Jestem żałosna.
- Teraz tak. Pia Williams?
- Kto?
- Twoja sąsiadka. Zna cię? - Laura zaczęła się śmiać.
- Nie znam własnych sąsiadów. Nie znam Pii. Jestem sama.
- Laura skup się. Kto może nam otworzyć te cholerne drzwi?
- Ćśś...Nie wolno mówić brzydkich słów. To nieładnie.
- Kurwa Laura kogo tu znasz?
- Jesteś taki przystojny.
- Ja pierdolę. Jesteś bardziej wkurzająca niż w dzień, w którym cię spotkałem po raz pierwszy. - powiedział,
- Sophie. Sophie nam otworzy.
- Sophie Jones?
- Tak. Moja Sophie. Ona mnie nie zostawia jak ty. Ty jesteś Panem Kontrolerem. Raz mówisz: "Chcę cię zerżnąć na tym biurku" a zaraz potem "Idź stąd". "Chodź tu" , "Odejdź". I tak ciągle. Jesteś wkurzający Ross. - uśmiechnął się.
- Dobry wieczór. Tu Ross Lynch, przyjaciel Laury. Może nam Pani otworzyć? - po chwili drzwi się otworzyły.
- Chodź tu. - wziął ją na ręce.
- Widzisz? Ciągle mi mówisz, co mam robić. - odparła. Weszli do jej mieszkania. Laura ciągle piła piwo. Zaniósł ją do sypialni i położył na łóżku.
- O robi się ciekawie. - mruknęła Laura.
- Nekrofilia mnie nie kręci. - powiedział i wyszedł. Po chwili wrócił z miedniczką. Podszedł do jej szafy i poszukał piżamy. Wszystkie były obrzydliwe. Laura odpłynęła. Podszedł do niej i ściągnął jej buty oraz spódnice. Przykrył ją kołdrą. Powinien wyjść. Już jest bezpieczna. Ale co jeśli będzie źle się czuła? Jak się pochoruje? Kto się nią zaopiekuje? Pogładził ją po włosach i zdjął jej okulary. Już nie był na nią wkurzony. Wyglądała tak niewinnie. Zdjął krawat i marynarkę. Usiadł na fotelu i przyglądał jej się dłuższą chwilę. Śledził jej każdy oddech. Courtney ponosi cały ból za Laurę. Cóż, najwidoczniej tak musi być. - pomyślał.
  Tym razem nie wyjdzie z tego cało. To przyszło jej na myśl. Od kilku godzin nie słyszała żadnego dźwięku. Przerażająca cisza, przerywana od czasu do czasu jej krzykiem. Teraz nie miała siły już krzyczeć. Walczyła z własnym ciałem. Wcześniej znosiła ból, ale nie w takiej dawce w jakiej on jej go fundował. To przekraczało jej siły. Zastanawiała się czy jej poprzedniczki też tak cierpiały. Ostatnio powiedział jej, że za bardzo walczy, a to nie jest mile widziane. Wiedziała, że w tej grze nie chodzi o nią. Ona jest tylko zastępstwem, na którym on się wyżywa. Błagała go, by tym razem nie karał jej. Potrafił być czuły, miły, szarmancki i opiekuńczy. Jednak gdy przekroczyła jakąś granicę zamieniał się w potwora. Gdy spotkała go kilka miesięcy temu myślała, że chodzi mu tylko o ostry seks, ale szybko się przekonała się, że jest inaczej. Pokochała go, a on wtedy pokazał jej prawdziwe oblicze. Mówił, że jest mało warta, chociaż była dziewicą.  Była w różnych związkach, ale jakoś udało jej się to zachować. Wiedziała, że i tak ma lepiej. Bo może z nim być. Tamte dwie dziewczyny miały dużo gorzej. Były niedoświadczone, a on ich siłą nauczy jakie powinny być, po czym się ich pozbędzie. Czasami tłumaczyła sobie, że ma lepiej, ale teraz nie była taka pewna. Czy on też torturował je w ten sam sposób? Słyszała jak rozmawiał z pewnym gościem. Podobno jedna jest w Meksyku, a druga jeszcze tu. Mówił, że są przeznaczone na Bliski Wschód. Tylko ona zostaje na dłużej. Miała nadzieję, że nie pozbędzie się jej jak tamtych dziewic. Liczyła na to, że będzie mogła z nim zostać. Mimo bólu jaki jej zadawał. Słyszała o syndromie sztokholmskim, może to ich właśnie łączyło. Może dlatego go pokochała. Wiedziała, że tym razem sama zapracowała na jego gniew. Ostrzegał ją, ale ona go nie posłuchała. Zbliżyła się do niej zbyt bardzo i musi teraz ponieść konsekwencje. Stanęła na palcach by ulżyć sobie w cierpieniu. Ręce miała zdrętwiałe, nie czuła już ich. Bolał ją kark i nogi od stania. Kajdanki wżynały się jej w skórę. Marzyła o kąpieli i jego dotyku. Chciała by ją nakarmił. Nie jadła od rana. Nasłuchiwała go, ale nic nie słyszała. Nie wiedziała czy jest dzień czy noc. Wszędzie panowała ciemność. Było jej zimno. Chciała ukryć się pod kołdrą i zasnąć, ale jej oprawcy jak i zbawcy nie było. Zastanawiała się jak mogła go pokochać. Tylko dlatego nie uciekała i nie walczyła z nim. Wręcz przeciwnie pragnęła go. Zniszczył ją. Wykorzenił z niej dziewczynę, którą była. Najbardziej bała się, że kolejna w to wpadnie. Ponosiła ból za dziewczynę, którą on chce tu widzieć. Bała się, że to ona stanie któregoś dnia na jej miejscu. Nie była to zazdrość. Bała się ponieważ wiedziała, że da radę, bo jest już przyzwyczajona, ale tamta...on ją zabije. Nie przetrwa tego. Najgorsze było to, że nie mogła ją ostrzec. Ta dziewczyna nie wiedziała jakie niebezpieczeństwo na nią czyha. Musiała się temu przyglądać. Zaczęła krzyczeć i błagać go by ją wypuścił. Nic z tego. Cisza. Cholerna cisza. Zastanawiała się czy od tej pory tak będzie wyglądało jej życie. Nieustający ból za nieodwzajemnioną miłość? Musi się zacząć bardziej się starać., musi go zadowalać. Wtedy i on będzie dla niej dobry. Tak. Postara się. Dla niego. Oby tylko wytrzymała do czasu gdy on wróci.

  Obudził ją ból głowy. Rozejrzała się po pokoju. Nie wiedziała jak znalazła się w łóżku. Spojrzała na siebie. Miała na sobie tylko bieliznę i bluzkę. Na szafce leżały tabletki i woda. Wzięła je. Podskoczyła gdy usłyszała jego głos.
- Dzień dobry. - Ross siedział w kącie w fotelu. Początkowo nie pamiętała jakim cudem Ross jest u niej w mieszkaniu. Dopiero po chwili dotarły do niej wspomnienia zeszłej nocy. Ona w barze, odrzucenie Brandona, Ross i ona tańcząca na barze, to jak ją odwiózł. Później już była pustka.
- Cześć. - wychrypiała.
- Jak się czujesz? - zapytał. Trudno jej było wyczuć jego nastrój.
- Chyba lepiej niż powinnam. - odparła.
- Dobrze się wczoraj bawiłaś?
- Yyy...niewiele pamiętam. - spuściła głowę.
- Nie dziwię się. Sporo wypiłaś. - czuła sarkazm w jego głosie.
- Czemu tu jesteś? - spojrzała mu prosto w oczy.
- Bo...nie mogłem patrzeć jak tańczysz pijana na barze? - warknął. Laurze było wstyd.
- Byłeś tu całą noc? - pokiwał głową.
- Gdzie spałeś?
- Obok ciebie. - Laura wzięła głęboki oddech.
- Obok mnie. Taa...czy my? No wiesz...
- Nie. Byłaś zbyt pijana. Podejrzewam, że nawet jeśli bym chciał to nie przetrwałabyś gry wstępnej. Poza tym seks po pijaku mnie jakoś nie kręci. - odparł spokojnie. Zbyt spokojnie.
- Aha.
- Czemu się upiłaś? - zapytał po chwili.
- Bo ja wiem. - wzruszyła ramionami.
- Nie wciskaj mi kitu Lauro. Dobrze wiesz czemu to zrobiłaś.
- Co mam ci powiedzieć Ross?
- Prawdę. - milczeli chwilę.
- Bo wiem, że zawsze będę sama. Uświadomiłam to sobie gdy Brandon mi dał kosza.
- Ten złamas już nie pracuje.
- Ross! On miał rację! Jestem brzydka. Tylko ty...
- Co ja?!
- Tylko ty...mówisz co innego.
- I wiem co mówię. Nie jesteś brzydka, tylko źle się ubierasz.
- Od wszystkich słyszę, że jestem brzydka. Od Brandona, rodziców, siostry...wszystkich.
- Mylą się.
- Mam już dość. Nawet Harry rzucił mnie przez mój wygląd.
- Nie wiedział co traci.
- Ross ja chcę się zmienić.
- To zrób to. - odparł. Popatrzyła na niego jak na szaleńca.
- Łatwo ci mówić. Ty jesteś perfekcyjny, masz wszystko...
- Pojedziemy na zakupy. - przerwał jej.
- Co?
- Zabiorę cię na zakupy i do fryzjera i gdzie tam tylko chcesz. Zapłacę za wszystko.
- Nie!
- Tak.
- Ross.
- Laura, nie stawiaj mi się. Nie lubię tego. Od początku chciałem to zrobić. Czekałem tylko, aż sama do tego dojdziesz. Kupienie ci paru szmat to dla mnie nic.
- Wiem, ale jak coś to wolałabym byś kupił mi ubrania. - przewrócił oczami i uśmiechnął się.
- Ok. Tylko masz mi na to pozwolić. Jestem twoim przyjacielem, a przyjaciele sobie pomagają. Jak będziesz się stawiać to zaciągnę cię siłą.
- Ok. - zaśmiała się. - Ale oddam ci potem.
- W naturze to ok. - Laura zarumieniła się, a on roześmiał.
- Za dwadzieścia minut twój śliczny tyłeczek ma być na dole. - powiedział i wyszedł. Laura zaczęła się szczerzyć. Czuła, że wszystko się zmieni. Może teraz Ross spojrzy na nią inaczej. Oby tylko nie skończyło się to dla niej źle.
   Było jej za ciepło, zbyt gorąco. Próbowała się oswobodzić, lecz coś ciepłego powstrzymywało ją w talii. Zmusiła się by otworzyć oczy. Od razu oślepiło ją światło. Na pierwszy rzut oka pokój wyglądał tak jak go zapamiętała. Odwróciła się i zobaczyła śpiącego mężczyznę obok niej.
- Kto to jest do cholery?! - pomyślała. Wyswobodziła się z uścisku. Wstała z łóżka. Wśród rzeczy porozrzucanych na podłodze znalazła czarny szlafrok. Założyła go. Poszła do kuchni i wzięła trzy paracetamole. Ross powtarzał jej, że przegina z tabletkami. Nie słuchała go, to nie on ma wiecznego kaca. Spojrzała na zegarek. Za dwie godziny ma spotkanie z klientem. Z ulgą pomyślała, że zdąży się przygotować. Nie chce, by cały dzień ojciec się na niej wyżywał. Nie zawsze taki był. Gdzieś w zakamarku jej głowy był obraz ojca kochającego i czułego. Jak była mała, była perełką rodziców. Jedyna córeczka. Problemy przychodziły stopniowo. Zaczęła dorastać i miała marzenia, zupełnie inne niż jej ojciec. Jako nastolatce bliżej było jej do matki niż ojca. Potem przyszedł bunt. Rosła niechęć do obojga rodziców. Zbierała w niej złość i zaczął kiełkować gniew. Z każdym rokiem było gorzej. Na jaw wyszła ta ciemna tajemnica ich rodziny i Rydel przestała ufać ojcom. Zamykała na nich swoje serce. Ojciec zmuszał ją jak mógł do pilnej nauki i realizacji jego planu na jej życie. Potem przyszedł ten pamiętny dzień. Wtedy się zmieniła. Zapadła w ciemność. Początkowo walczyła, ale teraz...było jej już wszystko jedno. Wzięła jogurt z lodówki. Mężczyzna w pokoju obudził się, słyszała jak pospiesznie zbiera rzeczy. Bawiło ją to. Wczoraj nie chciał się od niej odczepić, a dzisiaj chce jak najszybciej wyjść. Na szczęście nie jest typem dziewczyny, która błaga faceta o kolejne spotkanie. Do tego poziomu się jeszcze nie zniżyła. Sama chciałaby jak najszybciej opuścił jej mieszkanie. Usłyszała otwierane i zamykane drzwi. Wyszedł. Wiedziała, że ludzie mają ją za dziwkę, ale już dawno pogodziła z tą opinią. Zostawili ją samą sobie. Wykreślili ją z tej rodziny.  Ojciec najchętniej by ją zamknął u czubków. Ból z powodu utraty rodziny już nie był tak ostry jak kiedyś. Teraz zamieniał się w obojętność. Każdy jej dzień był taki sam. Zaczynał się od kaca, a kończył się piciem i przypadkowym seksem. Dbała by nie zostawić tu potomka. Nie nadawała się na matkę. Ross ją na ten szczegół bardzo wyczulił. On był jedynym dla którego coś znaczyła. Wkurzało go jej zachowanie, ale nie wtrącał się. Dlatego go lubiła. Dawał jej swobodę jakiej nigdy nie miała u ojca. Trochę bolało ją to, że go zostawi z tymi potworami, ale nie da rady. Poza tym Ross to silny mężczyzna, da sobie radę. Dokończyła jogurt i wróciła do pokoju. Nie zawracała sobie głowy by ogarnąć ten burdel. Znalazła czystą sukienkę i ubrała się. Matka gdyby zobaczyła ten syf zabiła by ją. Uśmiechnęła się na tą myśl. Nałożyła makijaż i upięła włosy. Była dzisiaj w lepszym nastroju. Mniej wypiła, a seks sprawił, że miała mniejszego kaca. Czuła się dziś silniejsza. Zauważyła, że ojciec odcina ją powoli od klientów. Nie jest głupia. Nie pozwoli by ten staruch zabrał jej wszystko. Ross mówił jej, że może robić wszystko, ale musi kontrolować swoje życie, Jak straci wpływ na własne życie stanie się śmieciem. Ross ma zawsze rację, musi go słuchać. On się nią zaopiekuje, nie pozwoli jej skrzywdzić, Obroni ją. Jest jedyną osobą, której ufa.  Łączy ich jedno. Ciemność. Obydwoje są źli. Chociaż Rydel wie, że Ross musi być znacznie gorszy niż ona. Nigdy go nie rozszyfrowała. Czuła jednak, że Ross ma znacznie mroczniejszą duszę niż ona. 


  Nie wiedziała, po co przyjechali w dzielnicę klubów. Co to miało wspólnego z jej metamorfozą?
- Wysiadaj. - warknął. Spełniła jego prośbę. Zaciągnął ją do starej, zniszczonej kamienicy. Zeszli schodami w dół. Nad wejściem zauważyła neonowy napis "Moulin Rouge".
- Jak chcesz mnie zabrać do seks shopu to spadaj. - powiedziała. Blondyn się zaśmiał.
- Chodź. Sporo za to zapłaciłem. - gdy weszli, okazało się, że to klub. Od razu rzucała się w oczy scena. Oświetlenie było bardzo subtelne, w klubie panował półmrok. Zwróciła uwagę na barmanów. Mieli na sobie czarne kamizelki i meloniki oraz umalowane oczy. Usiedli z Ross'em przy jednym ze stolików. Podeszła do nich skąpo ubrana kelnerka i przyjęła zamówienie. Nagle zauważyła, że na scenie się coś dzieje. Pięć dziewczyn, które było skąpo ubrane i przypominały prostytutki zaczęło dość seksownie tańczyć i śpiewać.  Spojrzała zszokowana na Ross'a, ten spokojnie oglądał to, co działo się na scenie.
- Co to jest? - zapytała.
- Burleska. - zaniemówiła. Po co on ją tu przyprowadził? Nie bardzo to rozumiała, ale w sumie nigdy nie wiedziała, co mu chodzi po głowie.
- Przyprowadziłem cię tu byś zobaczyła te kobiety. - odpowiedział na jej myśli.
- Chcesz zrobić ze mnie coś takiego? - nie ukrywała zaskoczenia.
- Nie. To tylko wygląd sceniczny, one nie są prostytutkami Lauro.
- Po co tu mnie przyprowadziłeś?
- Nie rozumiesz? Chciałem byś widziała kobiety pewne swojego ciała. Tylko spójrz. Czy one wyglądają na zakompleksione?
- Nie. - odparła.
- Widzisz. Chcę byś ty czuła się tak w swoim ciele, bo nie jesteś brzydsza od nich. - na te słowa serce o mało nie wyskoczyło jej z piersi.  Przyglądała się kolejnym występom. Póki Ross nie stwierdził, że czas na nich. Zdziwiła ją wizyta u okulisty i w sklepie optycznym. Ross myślał o wszystkim. W końcu zabrał ją do sklepu. Od razu podeszła do nich ekspedientka.
- Czym mogę pomóc?
- Chcę by pani ją ubrała. Mamy nieograniczony budżet. Chcę by Laura miała najlepsze rzeczy. - oczy kobiety zalśniły. Kazała Ross'owi usiąść na kanapach i przyniosła mu kawy a ją zaciągnęła do przymierzalni. Znosiła kolejne zestawy. Na pierwszy rzut poszedł fioletowy kostium i szortami. Można było pomyśleć, że to sukienka. Przeraziły ją szpilki. Wyszła i pokazała się Ross'owi.
- Bierzemy. - odpowiedział. Uśmiechnęła się, bo widziała jak jego oczy ciemnieją.
Potem założyła jakiś lateksowy, biało czarny kostium ze spódnicą. Wyszła, a Ross się zaczął śmiać.
- To jest dobre na wiejską dyskotekę, albo do klubu nocnego. Odpada. - Laura wróciła do przymierzalni. Kolejny strój to żółta bluzka i wzorzyste spodnie i czarnymi pasami na bokach. Ten strój dostał uznanie Pana Kontrolera. Następny był biały crop top i czerwone spodnie, tu Ross zachłysnął się kawą. Zaczęła mieć świetny ubaw. Przymierzała kolejne stroje. Z niektórych Ross się śmiał, od innych nie mógł oderwać wzorku. W szczególności podobał mu się czarny, obcisły kostium bez pleców. Potem była wizyta u fryzjera. Nowy kolor, fryzura, a na koniec nauka makijażu. Ross czekał w pobliskiej restauracji. Poszła tam cała w skowronkach. Siedział do niej tyłem. Sączył wino, a na stole stały jakieś dania. Podeszła do niego, a on zachłysnął się winem. Roześmiała się.
- O kurwa. - powiedział cały czerwony.
- I jak?
- Wyglądasz...olśniewająco. Boże, jesteś tak cholernie piękna.
- Dziękuję. - odparła cicho.
- Jak się czujesz? - zapytał.
- Inaczej. - odpowiedziała.
- Dobrze czy źle?
- Raczej dobrze. Muszę po prostu przywyknąć, ale...dziękuję ci. Bez ciebie by się nie udało.
- Nie ma pani za co dziękować, panno Marano. Zrobiłem przysługę dla ludzkości.
- Bardzo śmieszne. Jak się zamkniesz to na pewno cały świat będzie szczęśliwy. - powiedziała.
- Panno Marano jest pani teraz mega laską.  Mam ochotę panią całą wylizać.
- Ross. - westchnęła.
- Co? Mówię poważnie. Zresztą zobacz jak na mnie działasz. - pociągnął jej rękę i położył na swoim kroczu. Odruchowo zacisnęła na nim rękę. Syknął.
- O kurwa Laura. Zmieniłaś się w perwersyjną dziewczynkę?
- Żebyś wiedział.  - nie przestawała go masować. Nawet nie wiedziała skąd to umie robić.
- Cholera. Jesteś...o tak. Tak dobrze. - cicho jęknął.
- Czy taka zapłata może być?
- Och...może. - mruknął w jej ucho. Nagle wstał. Miała taką nadzieję, a on jak zwykle wszystko zepsuł. Podszedł do niej i nachylił się.
- Kiedyś zapłacisz drugą ratę. - mruknął w jej ucho. Przygryzł je , a potem zniknął.



41 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. A więc rozdział amazig (jak wszystkie :) ) Coraz bardziej Raurowo <3 Jedyne co mi się średnio podoba, to pomysły Rydel :)

      Usuń
  2. Wreszcie Laura przeszła przemianę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny, Wspaniały, Nieziemski , Niesamowity, Świetny naprawdę piszesz niesamowicie cały ten blog jest cudowny i wszystkie rozdziały są coraz ciekawsze czekam na neksta :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No no Raura jak ta lala ten pomysł z Burleską :') ty to masz wyobraźnie. Matku każdy roździał coraz lepszy. Jesrem uzależniona od tego bloga. Czekam na nexta i życze weny
    Całusy :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział świetny :*
    Nareszcie Lau poddała się metamorfozie ^^ Ross jak zawsze zadowolony.Teraz Lau może mieć każdego *.* Najważniejsze jest to ze w nowym wyglądzie czuje się dobrze :*
    Czekam na nexta <333

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział boski! Czy mi się czy Ross na serio to powiedział. Ale się cieszę, że Laura przeszła przemianę! Boże, ja już chcę next. 😀😊😁

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny rozdział <3
    Wiedziałam że Ross ją w ten sposób zabierze hah xd
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  8. O kurwa idealny!!
    Rozmowa w barze Ross'a z Laurą genialna xd
    Drugie pov idk kogo mam rażenie że Courtney napisałaś niesamowicie *_*
    Laura w końcu wygląda jak Laura yey! lmao xD
    Życzę weny i czekam na następny rozdział!
    Pozdrawiam, Paula ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Jej Laura wygląda w końcu jak Laura :D
    Cudowny rozdział :D jak wszystkie :)
    Jak ty to robisz jak ktoś skończy czytać rozdział i chcę już następny? :*
    Czekam na next ;*
    Pozdrawiam Angel :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, ja nie widzę tu nic szczególnego, ale dziękuję.

      Usuń
  10. zarabisty zarabisty...
    nie moge sie doczekac nexta

    OdpowiedzUsuń
  11. Super rozdział czekam na next 😊
    Kocham twojego bloga ♡

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny zapraszam do siebie

    http://lauramaranor5andsheslife.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  13. Super rozdział czekam na next
    I plis daj 18+ RAURY kocham twojego bloga błagam zrub to blagammmmmmmmmmmmmmmmmmmmmm

    OdpowiedzUsuń
  14. Przecież ja chyba całkiem zwariuję. Nie dałaś mi nawet czasu na odpoczynek od JLM. Raptem jeden rozdział strajkowałam XD Nie wiem, czy to to autentycznie zaplanowałaś, by przemiana Laury odbyła się już teraz, czy uległaś pod wpływem presji. Tak czy inaczej cieszę się xD Nadrobiłam ten i poprzedni rozdział, ale ten tak mnie NO, że nic nie pamiętam z dziesiątego, hahahahaha. Wiesz, muszę powiedzieć, że mnie totalnie kurwa zaskoczyłaś. Hahahahaha. A teraz mi się te ciagłe "kurwa" Rossa przypomniało i nie mogę się przestać śmiać. Jezu, czy wszyscy się dziś uparli, że brzuch rozboli mnie od śmiechu tak bardzo i że będę miała bez przerwy łzy w oczach, dopóki nie powiem, że naprawdę mam dość wygłupów na dziś? A JEST DOPIERO RANO.
    Czy tylko ja miałam to dziwne uczucie, kiedy COURTNEY. KUŹWA, JA WIEM, ZE TO ONA!!! Wspominała o tym, jak to bardzo kocha tego pojebanego, psychotycznego, nieetycznego człowieka jakim jest Ross? NO BŁAGAM. Ja serio wiem, że to była Courtney. W poprzednim rozdziale (albo w dziewiątym XD) Courtney zapewniała Rossa jak bardzo go kocha i nie ważne jaki jest, i mimo tego, że nie może jej dać swojej miłości, bo jest potworem bez serca, to ona i tak będzie go kochać. I będzie z nim choćby nie wiem co. Zaczynasz mnie przerażać. Ross jest... On już nie ma 50 twarzy jak Christian. ON MA ICH Z TYSIĄC. Przecież on musi mieć jakieś zboczenie na mózgu, albo Stormie siadała mu na głowie i wgniotła mu cały mózg w płat czołowy i to tylko dlatego on jest TAAAAAAAAAAK jebnięty. Mogę się spodziewać, że Christian też miał po części jakieś skłonności, by wieszać swoje uległe, ale kurwa nie TAK. Nawet mi się o tym myśleć nie chce. Dziwnie się z tym czuję. KURWA. (Przez ciebie też mam manię na to słowo). Nie chcę nawet myśleć o tym, że Ross zmienił Laurę tylko dlatego, że ON CHCE ZROBIĆ Z NIĄ TO SAMO CO Z COURTNEY. Zrobił z niej super laskę. JEBANĄ SEKS BOMBĘ!!! Tylko dlatego, że czuł do niej pociąg już wtedy, kiedy była, hmm... kaszalotem? Teraz żaden facet jej się nie oprze. A przynajmniej ten jeden ;) Nawet nie chcę sobie wyobrażać w roli Any i Christiana naszej Raury. Chyba mi niedobrze... Za cholerę nie mogę sobie wyobrazić ich TAK. A ponoć moja wyobraźnia jest wybujała (i to prawda), ale nie umiem tak o nich myśleć. To chyba dobrze świadczy o tym, że jednak całkiem mnie nie pogięło (w przeciwieństwie do innych Pudli tego świata xD). Cóż, mogę juz to zakończyć? Bo naprawdę mi niedobrze z tą myślą O TYM. Tak będzie zdecydowanie lepiej. I LEPIEJ, jeśli przygotujesz szybciej rozdział na JLM niż na Kopciuszka, bo chyba zwariuję... PRZYSIĘGAM.

    Słuchająca "Leave my heart out of this", totalnie zszokowana bloggerka, która nie umie wykrztusić z siebie ani słowa, ale ma na to OGROOOOOOOMNĄ ochotę, by opierdolić jednego takiego Pudla Cytryniarza, ktoremu zebrał się już NIEEEEEEZŁY WPIERDOL.

    Pozdrawiam
    Tinsley xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry Tinsley! Jak miło Cię znów widzieć na JLM :D Odpoczęłaś? xD Pytasz czy to zrobiłam specjalnie czy zaplanowałam. Oczywiście, że zaplanowałam metamorfozę na ten rozdział.
      Mam nadzieję, że "kurwa" nie wejdzie Ci w nawyk. Nie chcę być odpowiedzialna za demoralizację.
      Powiem tyle, to była Courtney. Zgadłaś xD Przecież mówiłam, że Ross jest bardziej pojebany niż Christian. Powoli będę Wam to udowadniać. Powiadasz, że Ross ma tysiąc twarzy. Hahahah na to bym nie wpadła :D Myślę, że Stormie nie siadała mu na głowie xD Boże, ale masz pomysły :P Czy Ross chce zrobić Laurze coś złego?
      Nie powiem :D
      Może i mnie pogięło. Niewykluczone ;)
      Nie wiem, który będzie szybciej. Ostatnio nie chce mi się pisać Kopciuszka, więc może będzie wcześniej JLM.

      Porąbana i psychopatyczna bloggerka, która ma bardzo zrytą psychik i która będzie mieć wpierdol xD
      Pozdrawiam.
      Delly Anastasia Lynch

      Usuń
    2. Hahahaha xd Tak, wiem XD Ale to nie moja wina. Otacza mnie pokolenie wychowane na pornografii i jaraniu się liczbą 69 oraz dildosami xDD Nie wiem skąd przyszła mi ta Stormie na myśl. To chyba chwilowe :p Ja coś czuję, że ty masz niecne plany, co do osoby Laury, a także dla Courtney. Bo wiem tyle, że ta historia nie będzie wielkim love story ._. To, że jesteś pogięta to wiem, ale to, że robisz z Rossa - Crossa, to co innego... Ross to Grey, Cross i Zimmerman w jednym. Trzech bogatych pojebów z pejczem w tylnej kieszeni. Perwersja to twoje drugie imię :p Nie martw się o "kurwa" Najwyżej mi się wymknie przy nauczycielce XDD W pierwszej klasie tak miałam :p Mam nadzieję, że rozdział będzie szybciej, bo chyba korzenie zapuszczę, jeśli go nie dostanę xD

      Skoro już tu jestem to zapraszam na drugiego bloga, jeśli jesteś zainteresowana:
      http://zaufaj-mi.blogspot.com/

      Usuń
    3. Zmienię nazwę na bloggerze na Delly Perwersja Anastasia Lych xD Tak mam bardzo niecne palny i ten blog to nie będzie takie słodkie love story jak Kopciuszek :)

      Usuń
  15. Omg.. co za rozdział.. zajebisty *O*..
    Zrób scenke 18+ z raurą.. błagam.. i dawaj szybko next. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obiecuję, że taka scenka na pewno się pojawi.

      Usuń
    2. Nie zapomnij o pejczu xD I nie wieszaj więcej Courtney, bo następnym razem to ty będziesz wisieć. Ale na drzewie :p

      Usuń
    3. I znowu mi grozisz. xD Pisanie na bloggerze jest bardzo niebezpieczne :D

      Usuń
    4. Daj szybko next.. =) ;)

      Usuń
  16. O kurwa, ale zajebisty rozdział. Przy końcówce aż się podnieciłam haha (mam ochotę napisać mega zboczony kom) Lau w końcu będzie wyglądać jak laska

    OdpowiedzUsuń
  17. Super rozdział :*
    Metamorfoza Laury.
    Pov Courtney i Rydel świetny.
    Nie mg doczekać się nexta.
    Chcę next.
    Czekam na next ♡

    OdpowiedzUsuń
  18. O rany boskie.....
    Nareszcie się doczekałem metamorfozy!!!!!!!!!!!! :D
    Rozdział świetny. Dawaj szybko kolejnyy

    OdpowiedzUsuń
  19. Kiedy będzie next?

    OdpowiedzUsuń
  20. Kiedy next????😢

    OdpowiedzUsuń

Music

Template by Elmo